Forum forum o j-rocku Strona Główna
FAQ Profil Szukaj Użytkownicy
Grupy

Prywatne Wiadomości

Rejestracja Zaloguj
Galerie
bitaśmietana to zło. [asagi x ruiza]
Zobacz poprzedni temat | Zobacz następny temat >

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
forum o j-rocku > Fan Arty, Fan Ficki czyli wszystko co nasze

Autor Wiadomość
yapi
Crimson Star


Dołączył: 21 Cze 2007
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod kiecki Hizakiego

bitaśmietana to zło. [asagi x ruiza]    

Dobra, ten tytuł zmieniam jak rękawiczki >_<
część już czytała, część nie... uch, mam nadzieję, że się spodoba ._.
fluff, czy jak to się tam nazywa.
Proszę o komentarze T3T

Nad Tokio unosiła się gęsta mgła. Przez okno wpadały do sypialni pojedyncze promienie słońca. Asagi ubrany w czarny szlafrok stał w drzwiach opierając się o futrynę i popijając gorącą kawę nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w okno. Długie, czarne włosy miał splecione w warkocz, co jakiś czas zakładał luźny kosmyk za ucho. Na dużym łóżku z baldachimem rozwalił się Ruiza i smacznie spał, nieprzerwanie od wczorajszej próby. A ten to by tylko spał i jadł… - zaczął marudzić w duchu wokalista patrząc na kolegę. Ruiza zawsze po próbach zostawał u niego, i niekiedy chcąc nie chcąc wokalista musiał ustępować mu łóżka. Popatrzył na blondyna jeszcze raz, westchnął i wyszedł z pokoju. Prawie. Wychodząc potknął się na puchatym dywanie i jak długi runął na podłogę. Usłyszał dziki wrzask i poczuł pod sobą coś miękkiego… i żywego. Puszysta kulka momentalnie wbiła mu pazurki w brzuch. Asagi wrzasnął przeraźliwie, a kot Ruizy czym prędzej zwiał z zasięgu niszczącego wzroku wokalisty. W przeciwieństwie do swojego pana, nie darzył Asagiego zbytnią sympatią. Wokalista już miał rzucić się w pogoń za futrzakiem, lecz nagle jakieś 50 kg* Ruizy przygniotło go do ziemi.
-Ani się waż, sadysto.
-Złaź ze mnie! – czarnowłosy próbował zrzucić go z siebie, ale chłopak nie ustępował. Po krótkiej szarpaninie udało mu się uwolnić. Wstał, otrzepał się i posłał blondynowi spojrzenie z serii tych ukatrupiających. Ruiza uśmiechnął się tylko zaczepnie, wstał i mocno się przeciągnął. Gitarzysta zachowywał się jak mały, beztroski dzieciak, jednak było w nim coś takiego, dzięki czemu Ruiza jako jedyny wychodził cało z domu Asagiego. Częściej to Asagi był wyczerpany psychicznie po jego wizycie. Wokalista otrząsnął się z zamyślenia, kiedy Ruiza pociągnął go za warkocz.
-Eeej! Boli!
-Ma boleć. Masz coś do jedzenia? Tylko nie te ciasteczka co wczoraj zrobiłeś Hirokiemu, były okropne.
Asagi spojrzał blondynowi w oczy, tym razem z podwójną chęcią mordu.
-No… Asa-chan, zrobisz mi kanapki? –Ruiza zrobił maślane oczka.
-Jasne… sam sobie zrób. Za ciasteczka Hirokiego i moją czekoladę. Przy okazji wywal gdzieś tego swojego kota, bo inaczej ja się nim zajmę – powiedział, przypomniawszy sobie o egzystencji nieznośnego czworonoga.
-Asa-chan?
-Hm?
-No bo już trochę późno. Tsunehito zaraz przyjedzie.. wiesz, próba. Głodny jestem.
-Pamiętam… ty byś tylko spał i jadł, mam cię dość!
Asagi wszedł do kuchni, a za nim powlókł się Ruiza z kotkiem na rękach.
-Won mi z tym z kuchni. – powiedział stanowczo wokalista. Ruiza zrobił minę zbitego psa, ale ani myślał wypuścić zwierzątka. Asagi powoli tracił cierpliwość, wszystko się w nim gotowało.
-Ruiza. Ostatni raz u mnie nocowałeś! Teraz wynocha z tym kotem do pokoju. Chyba, że wolisz śniadanie z kotem w roli głównej.
Po tych słowach czarnowłosy odwrócił się w stronę lodówki, a Ruiza, korzystając z okazji po prostu wystawił mu język.
-Widziałem – powiedział niewzruszony.
Ruiza tylko trzasnął drzwiami.
Kiedy skończyli jeść śniadanie, zadzwonił dzwonek do drzwi i stanął w nich Tsunehito. Ruiza z zadowoleniem wziął kociaka i w podskokach poleciał się ubrać. Asagi już był gotowy. W końcu udało im się dotrzeć do sali prób. W trakcie ćwiczeń, wokalista nie spuszczał wzroku z rozbrykanego blondyna, który co rusz zaczepiał któregoś z członków zespołu. Kilka razy ich spojrzenia się spotkały, lecz Asagi udawał, że nic go nie obchodzi. Czuł jednak, że źle zrobił krzycząc rano na Ruizę. Z zamyślenia wyrwał go cichy odgłos targanego materiału. Nim się spostrzegł, kot blondyna, który łaził za swoim panem dosłownie wszędzie, wbił pazury w jego łydkę.
-RUIZAAAAAAA! Debilu! Weź to to to toooo! – krzyknął płaczliwie wokalista. Młodszy z wyrazem tryumfu na twarzy odciągnął kota i wziął futrzaka na ręce.
-Pan Totchi cię nie lubi.
-Totchi?! – obok nich wyrósł nagle Hide-zou. Asagi mimo woli uśmiechnął się i spojrzał ukradkiem na Ruizę, który właśnie zaczął obkładać się z drugim gitarzystą. Kiedy próba dobiegła końca i wszyscy już wyszli, blondyn podbiegł do Asagiego i pociągnął za rękaw.
-Asa-chan.
-Tak?
-Mogę dzisiaj też do ciebie iść? –spytał przymilnie.
-Bez tego – Asagi wskazał na kota, który właśnie obrabiał jakiś fotel w kącie sali.
-Ale… -zamyślił się na chwilę – Asa-chan, proooszę, będzie grzeczny!
Asagi zgodził się, przyrzekając sobie że to ostatni raz.
Wyszli na zewnątrz i szybkim krokiem ruszyli w stronę domu wokalisty. Kiedy już znaleźli się w środku, Ruiza dał Totchiemu żarełko, po czym zostawił go w kuchni (niech zdemoluje lodówkę i szafki) a sam poszedł do pokoju, gdzie Asagi siedząc na kanapie, czytał jakąś książkę. Miał na sobie długi sweter odkrywający ramiona, włosy tym razem spięte w koka z kilkoma luźnymi kosmykami, które opadały lekko na plecy. Na nosie miał okulary, którymi Ruiza uwielbiał się bawić. Gitarzysta bez chwili namysłu rzucił się na kanapę, lądując tuż obok kolegi.
-Asa-chan.
-Tak?
Blondyn popatrzył tylko na niego z figlarnym błyskiem w oku i włączył telewizor. Pół godziny później, Ruiza smacznie spał z głową na kolanach Asagiego. Ten zajęty oglądaniem, nie zwrócił na to nawet najmniejszej uwagi. Po godzinie program się skończył i chłopak w końcu zauważył śpiącego gitarzystę. Na ramionach miał gęsią skórkę, i co chwilę wiercił się próbując przykryć się nieistniejącą kołdrą. Czarnowłosy delikatnie podniósł głowę Ruizy , po czym wstał i wziął go na ręce. Powoli doszedł do pokoju gościnnego i uchyliwszy drzwi wszedł do środka – uderzył go gwałtowny podmuch lodowatego powietrza.
-Okno… - przypomniał sobie, że rano je otwierał. Wycofał się w tył, zatrzasnął drzwi nogą i chcąc nie chcąc ruszył na górę do swojego pokoju.
Położył gitarzystę na dużym łóżku, przykrył go kołdrą i po cichu wymknął się z sypialni. Na samą myśl o spaniu w zimnym pokoju gościnnym przeszły go ciary. Spojrzał na zegarek w komórce i po chwili już dzwonił do Hide-zou. Dwadzieścia minut później do drzwi zapukał drugi gitarzysta, trzymając w ręce dużą siatkę z puszkami piwa.
-Ruiza śpi – oznajmił Asagi koledze, niezupełnie wiedząc po co – także spróbujmy być trochę ciszej niż zwykle…
Brunet skinął głową na znak zrozumienia i obaj udali się do salonu. Asagi wyjął szklanki z szafy i położył na stoliku. Włączył telewizor i obaj rozsiedli się wygodnie na kanapie. Piwo zaczęło schodzić, bardzo, bardzo szybko.
Po którejś kolejce, Hide-zou wstał i usadowił się na kolanach wokalisty.
-Bierz to swoje szlachetne siedzenie z moich kolan.
-Ale kanapa jest niewygodna… Asa-chaaa--- nie zdołał dokończyć, gdyż w ułamku sekundy znalazł się na podłodze – chciałem zauważyć, że podłogę to ty masz niezbyt miękką…- wyrzucił z siebie zdezorientowany.
-Nie chcę tu słyszeć żadnego ‘Asa-chan’. Chyba, że lubisz wąchać kwiatki od spodu – wzruszył ramionami czarnowłosy.
-A dlaczego Ruiza jeszcze żyje, mimo, że mówi tak do ciebie cały czas? – zapytał gitarzysta, opierając się o brzeg kanapy i opróżniając kolejną szklankę piwa.
Asagi nic nie odpowiedział, dosłownie wwiercając się wzrokiem w bogu ducha winny stolik.
-Lubisz go – kontynuował Hide-zou – bardzo go lubisz…
-Odwal się. To, że może tak do mnie mówić, wcale nie znaczy, że go kocham – fuknął Asagi.
-A czy ja mówiłem, że ty go kochasz? – odparł gitarzysta z zadowoleniem. Asa dobrze wiedział, że znalazł się w pułapce, lecz brnął dalej.
-Wcale nie… On…
-Skoro nie, pewnie ci się to spodoba, prawda…? – wszedł mu w słowo, poderwał się w górę, wskoczył na kanapę, gdzie leżał wokalista i pochyliwszy się nad nim złapał go za nadgarstki.
-…prawda? – zaczął całować go po szyi, powoli zbliżając się do ust. Chłopak próbował go zrzucić, jednak gitarzysta był silniejszy.
Nagle obaj usłyszeli cicho wypowiadane słowa, dochodzące ze strony schodów.
-Asa-chan… ty…?
Odwrócili się jednocześnie i zobaczyli rozespanego Ruizę. Stał na schodach w długim czarnym T-shircie i z misiem od Asagiego w ręce.
-Asa-chan! – z gardła gitarzysty wydobył się głośny szloch. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, Ruiza wciągnął na siebie spodenki i wybiegł z domu.
-Ruiza! –zawołał za nim Asagi – Hide, ty idioto! Przez ciebie on… wiesz ilu zboczeńców i innych takich typków łazi o tej porze po okolicy?! Jak się natknie na takiego Miyaviego, czy Kyo… - wyrzucił z siebie jednym tchem.
- To może byś za nim poszedł – odpowiedział spokojnie Hide-zou. Ale Asagi już dawno wybiegł z domu. Przechodząc ciemnymi uliczkami, wypatrywał Ruizy, lecz bez skutku. Po przeszukaniu kilku przecznic zaczął się porządnie martwić. Nagle usłyszał jakieś głosy i cichy płacz.
-Hej, lala, chcesz się pobawić? I mamusia nie uczyła, że nie wychodzi się z domu w środku nocy? – drwił Miyavi popychając przestraszonego Ruizę w stronę Kyo - Hej, Gackt chodź no tu! – z samochodu wyszedł Gackt w obcisłym, czerwonym lateksowym wdzianku.
-No, weź go do auta i jedziemy. Kyo, przestań się ślinić i wsiadaj.
Asagi nim się zorientował, auto już odjechało. Razem z Ruizą… jego Ruizą. Biegiem wrócił z powrotem do domu. Na kanapie nadal leżał, kompletnie pijany już Hide-zou.
-Wstawaj!! – krzyknął mu w ucho czarnowłosy- Ruiza--- on…jego--- Miyavi i Kyo i Gackt!
-Bierz kluczyki, ja nie dam rady… - nie zdołał dokończyć i zleciał z kanapy na podłogę, smacznie pochrapując. Zrezygnowany Asagi wybiegł z mieszkania, wsiadł do auta, i ruszył w stronę, w którą wcześniej pojechał samochód Gackta. Po kilku minutach zobaczył ten sam samochód przed jednym z domów. Ostrożnie zaparkował przed wysokim żywopłotem i cichutko podkradł się pod okno, w którym świeciło się światło. Nie było tam nikogo, Asagi rozglądał się jeszcze przez chwilę i już zrezygnowany miał odchodzić kiedy coś poruszyło się pod kołdrą na fotelu. Ta zsunęła się i oczom wokalisty ukazała się skulona sylwetka Ruizy. Nie myśląc wiele, czarnowłosy wszedł do mieszkania, dziękując w duchu głupocie Miyaviego za otwarte praktycznie na oścież drzwi. W domu panowała cisza. Asagi szybko wszedł do salonu, otulił Ruize kocem i kiedy upewnił się, że w domu jednak nikogo nie ma, wziął go na ręce i wyszedł na tyle cicho, na ile pozwalał mu ciężar Ruizy, wąski korytarz oraz porozrzucane po podłodze różne…dziwne rzeczy. Kiedy już wychodził, z głębi domu dobiegł go ryk Kyo, przyspieszył więc kroku. W końcu dotarł do samochodu, z trudem otworzył drzwi i położył Ruizę na… chrapiącym Hirokim.
-Co ty tu do cholery?! – wrzasnął Asagi.
-Nie no, nie przeszkadzaj sobie, Seme-sama – usłyszał głos Tsunehito.
-Ty… wy?! – Wokalista postanowił jednak, że porozmawiają na najbliższej próbie. Zapalił auto i szybko ruszył do domu, co jakiś czas spoglądając w lusterko na śpiącego Ruizę. Kidy dojechali, najpierw wysiadł, a raczej wytoczył się Tsunehito, za nim powlókł się Hiroki. Asagi pomógł wyjść Ruizie, którego obudziła dosyć głośna czkawka basisty. Zaprowadził go do wejścia, gdzie tuż przed drzwiami rozwalił się kot Ruizy. Kiedy tylko zobaczył swojego pana w objęciach jakże znienawidzonej osoby, zasyczał głośno i wystawił pazury, ale w końcu łaskawie zwolnił przejście. Kiedy Asagi i Ruiza weszli do salonu, wokalista nie mógł uwierzyć własnym oczom. Po popijawie nie było śladu, Hide-zou grzecznie siedział na podłodze i gapił się w telewizor, Hiroki smacznie spał na kolanach Tsunehito.
-To my na górę … idziemy – oznajmił wokalista, lecz nikt nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Wszedłszy do pokoju gościnnego, opuścił zasłony i pomógł blondynowi ułożyć się na łóżku.
-Asa-chan – zagadnął sennie młodszy.
-Tak?
-Czy ty i…
-Gdybym z nim był, nie latałbym przez pół miasta, żeby cię z powrotem do domu całego przyprowadzić, nie? – delikatnie uśmiechnął się starszy – śpij już, chyba wszystko w porządku, prawda? – spytał podejrzliwie.
-W porządku – Ruiza wtulił twarz w poduszkę – I przepraszam – odpowiedział, podciągając kołdrę tak, że widać było tylko czubek jego jasnej czupryny.
-Dobranoc- szepnął Asagi i wyszedł z pokoju.
Przechodząc przez salon tylko rzucił okiem na miejsce obok telewizora. Nikogo już nie było, na poduszce wylegiwał się tylko Totchi. Nagle wokalistę dopadło zmęczenie, wziął prysznic, zarzucił na siebie szlafrok i wyszedł na górę do pokoju. Niemal zaraz po ułożeniu się na łóżku zmorzył go sen. Nie zbudziła go nawet ogromna burza, której zachciało rozszaleć się w samym środku nocy.
W przeciwieństwie do wokalisty, Ruiza mimo iż był wykończony obudził się zaraz po pierwszym grzmocie. Był trochę nieprzytomny i kiedy nagle cały pokój zalało światło błyskawicy, po której nastąpił głośny huk, gitarzysta wyskoczył z łóżka i obijając się o każdy mebel w pokoju ruszył biegiem do pokoju Asagiego. Mocno szarpnął za klamkę, otworzył drzwi i w tym samym momencie pokój rozświetliła kolejna błyskawica i rozległ się straszliwy huk.
-Asa-chan!!! –podbiegł do łóżka i ściągnął z kolegi kołdrę. Mimo to Asagi nadal spał jak zabity.
-Asagi! No weź se jaj nie rób! Jeszcze tego brakuje, żebyś mi tutaj zdechł! – zawołał rozpaczliwie blondyn, szarpiąc go za koszulę. Nadal bez skutku i Ruiza dał sobie w końcu spokój. W świetle kolejnej błyskawicy zdołał zobaczyć wokalistę, który z błogim wyrazem na twarzy ściskał poduszkę. Gitarzysta wymacał kołdrę, położył się obok Asagiego i zarzucił na niego kołdrę. Po chwili wpatrywania się w szalejący za oknem żywioł, poczuł, że dostaje gęsiej skórki. Spojrzał na opatulonego kolegę i delikatnie podniósł róg kołdry. Chcąc nie chcąc, przysunął się do niego, lecz kołdra nadal przykrywała jedynie połowę jego ciała. – Najwyżej rano zrobi awanturę… - pomyślał i wtulił się w Asagiego, jednocześnie całkowicie się przykrywając.
Asagi przetarł oczy i leniwie spojrzał na zegarek wiszący na purpurowej ścianie. Wskazywał pół do siódmej. Wokalista w każdym razie nie miał ochoty wstawać z wyjątkowo ciepłego wyrka, wcale też nie musiał – w końcu była niedziela. Przewrócił się na drugi bok i uświadomił sobie skąd wzięło się takie przyjemne ciepełko. Zaraz obok niego, skulony i zaplątany w prześcieradło leżał Ruiza, od czasu do czasy wzdychając przez sen.
Wokalista przez chwilę wpatrywał się w rozczochraną czuprynę kolegi, a zaraz potem wziął kołdrę i przytulił się do niego, podciągając kołdrę pod sam czubek nosa. Czul jak serce blondyna spokojnie bije tuż koło jego piersi, czuł wolny i delikatny oddech tej małej nieznośniej istotki, która wparadowała mu do łóżka, sam nie wiedział kiedy.
Leżał tak, czekając, aż w końcu gitarzysta otworzy oczy. Ale jak na złość, Ruiza spał jak kamień, akurat dzisiaj. Wygramolił się więc spod kołdry, zarzucił na siebie szlafrok i leciutko pocałował blondyna w czoło. Po cichu wyszedł zostawiając drzwi do pokoju lekko uchylone.
Ruiza obudził się godzinę później. Przetarł oczy i spojrzał w okno, przez które wpadały promienie porannego słońca. Trochę zmartwił go brak Asagiego, zamyślił się na chwilę. Popatrzył na miejsce, na którym jeszcze niedawno wokalista spał i stwierdziwszy, że teraz całe łóżko należy do niego, wygodnie się na nim rozwalił.
Po chwili do pokoju wszedł Asagi, niosąc tackę z sokiem i ciastkiem z zapaloną świeczką.
-Dzień dobry, Śpiąca Królewno – powiedział – widzę, że podoba ci się moje łóżko – uniósł brew, widząc jak Ruiza turla się z jednej strony łóżka na drugą – No, to wszystkiego najlepszego, dziadku. – Asagi położył tackę przed solenizantem. Ten popatrzył na niego sowimi orzechowymi oczami i gwałtownie zarzucił mu ręce na szyję.
-Asa-chan! Jesteś kochany! Dziękuję!
-Spokojnie, nie ma sprawy…a… -nie dokończył, gdyż w tym momencie Ruiza rozciapał mu bitą śmietanę z ciastka na policzku i przyjrzał się swojemu dziełu z błyskiem w oku.
- Kawaii~!
Asagi strzepnął piankę z policzka.
-Rui-kun.
-NIE CHCĘ UMIERAĆ!
-Nic takiego nie powiedziałem – szepnął drugi, zbliżając się do gitarzysty.
-Asa-chan…
Asagi dotknął jego policzka i przysunął się jeszcze bliżej. Dotknął wargami mały nos blondyna i spojrzał mu przenikliwie w oczy. Ruiza, nie mogąc już wytrzymać, objął gitarzystę za szyję i zaczął składać krótkie buziaki na ustach wokalisty. Asagi nie bronił się, delikatnie mierzwił włosy chłopaka, poddając się jego pieszczotom. Po długim pocałunku obaj nie mogli złapać oddechu. Na wpół rozebrany Ruiza leżał na kolanach czarnowłosego trzymając go za rękę,a tamten gładził go po ramieniu.
-Rui-kun, wstajemy. Zaraz będzie tu Hiroki i Hide-zou, wymyślili sobie jakąś imprezę z popijawą na twoje urodziny. W tym momencie na łóżko wskoczył kot Ruizy i ufnie ułożył się obok Asagiego.
-Przecież zawsze możemy się gdzieś ulotnić, nie? – Ruiza posłał wokaliście zalotny uśmieszek. Asagi cmoknął go w czoło i obaj próbując jakoś utrzymać się na nogach i nie zabić na meblach, wyszli z pokoju.



* 50 kg -> Ruiza napisał na OHP, że waży tonę. xD'
Post Sob 21:19, 01 Mar 2008
 Zobacz profil autora
Toshiko
Phantom


Dołączył: 23 Lip 2007
Posty: 1854
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

   

Yapiczku świetne to jest xD ale czemu dopiero teraz to tutaj wrzuciłaś? Yellow_Light_Colorz_PDT_02

Ostatnio zmieniony przez Toshiko dnia Sob 21:53, 01 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Post Sob 21:53, 01 Mar 2008
 Zobacz profil autora
yapi
Crimson Star


Dołączył: 21 Cze 2007
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod kiecki Hizakiego

   

dziękujęxD a bo ja wiem? w ogóle tutaj nic nie wrzucam, no, tu trochę więcej ludzi czyta niż taki lj czy jak wyślę na gadulca... xD' trema xD
Post Sob 22:00, 01 Mar 2008
 Zobacz profil autora
LadySchokolate
Murder Toy in the Closet


Dołączył: 12 Sty 2008
Posty: 465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

   

Ojeeej!
Cudne!
Świetne!
Fenomenalne!
Baaardzo mi się podobało... *tuli Yapiś* Kiedy będzie kolejny fanfik?
Zostaję Twoją fanką ; ]]
Post Nie 0:43, 02 Mar 2008
 Zobacz profil autora
yapi
Crimson Star


Dołączył: 21 Cze 2007
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod kiecki Hizakiego

   

Jeżeli nie będziesz jedyną osobą która je przeczyta tutaj, to dodam _^__ bo Toshi czytała już wcześniej :3
dziękuję ^^
Post Nie 11:02, 02 Mar 2008
 Zobacz profil autora
Hikaru
Anestezjolog


Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 1476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pudełko na kredki

   

To dodaj, bo ja też czytałam ^^ I bardzo mi się podoba ^^ Nuu, daj więcej! ^^
Post Nie 11:47, 02 Mar 2008
 Zobacz profil autora
yapi
Crimson Star


Dołączył: 21 Cze 2007
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod kiecki Hizakiego

   

*łzy w oczach* nu ok, zaraz dodam... xD;
Post Nie 14:47, 02 Mar 2008
 Zobacz profil autora
Kasumi
Murder Toy in the Closet


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Radom XD

   

Świetny ten fanfik poprostu cudowny...to wrzucaj następny odcinek...będe czekać Yellow_Light_Colorz_PDT_03
Post Nie 18:40, 02 Mar 2008
 Zobacz profil autora
yapi
Crimson Star


Dołączył: 21 Cze 2007
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod kiecki Hizakiego

   

Nie ma
Post Nie 18:47, 02 Mar 2008
 Zobacz profil autora
Kasumi
Murder Toy in the Closet


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Radom XD

   

Oooo a to dlaczego? *zdenerwowana* mówiłaś że będą...Smutny
Post Nie 19:01, 02 Mar 2008
 Zobacz profil autora
Hikari
Prayer


Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kyoto >3

   

Mnie się nie podobał motyw z porwaniem. Gdy przeczytałam o Kyo i Meevie, trochę mi to ogólne wrażenie popsuło. ^^' Ale oprócz tego całkiem fajne. Wesoly
Post Nie 20:37, 02 Mar 2008
 Zobacz profil autora
yapi
Crimson Star


Dołączył: 21 Cze 2007
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod kiecki Hizakiego

   

Ale oni akurat tam pasowali mi.. miałam jakichś zamaskowanych muczaczów wsadzic? xDDD

Kasumi, napisałam ze będą INNE ficki, a nie dalsze części. W każdym razie, nic o nich nie wiem >_>
Post Nie 20:45, 02 Mar 2008
 Zobacz profil autora

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Forum Jump:
Skocz do:  

Wszystkie czasy w strefie EET (Europa).
Obecny czas to Śro 6:40, 24 Kwi 2024
  Wyświetl posty z ostatnich:      


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB: © 2001, 2002 phpBB Group
Template created by The Fathom
Based on template of Nick Mahon
Regulamin