Forum forum o j-rocku Strona Główna
FAQ Profil Szukaj Użytkownicy
Grupy

Prywatne Wiadomości

Rejestracja Zaloguj
Galerie

let me drown...[Ryo x Satoshi]
Zobacz poprzedni temat | Zobacz następny temat >

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
forum o j-rocku > Fan Arty, Fan Ficki czyli wszystko co nasze

Autor Wiadomość
yapi
Crimson Star


Dołączył: 21 Cze 2007
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod kiecki Hizakiego

let me drown...[Ryo x Satoshi]    

Tytuł: let me drown...
Pairing: Ryo x Satoshi (girugamesh)
Ostrzeżenia: Shounen-ai. Tak w sumie, to się nie sekszą. W sumie.
Disclaimer: Ani Ryo ani Satoshi nie są moi, w każdym razie Ryo siedzi w mojej szafie...Yellow_Light_Colorz_PDT_03
Komentarz: Chodziło tylko o to, żebym opisala TO. Ale jednak nie potrafię. I wyszło takie coś, w sumie to żadnej fabuły ani nic nie ma. Za co ja się biorę, pisać nie umiem =_=


Ryo powoli szedł ulicą, rozglądając się na wszystkie strony. Wokół pachniało wiosną, wiśnie powoli zaczynały kwitnąć. Z uśmiechem przyspieszył kroku i skręcił w wąską uliczkę. Po bokach stały małe domki w tradycyjnym japońskim stylu. Podskakując, perkusista stanął przed drzwiami swojego domu, wyciągnął klucze z kieszeni, otworzył drzwi i wszedł do środka. W korytarzu uderzył go przyjemny zapach dochodzący z kuchni, chłopak natychmiast pobiegł w tamtą stronę. Jego oczom ukazał się niebywały widok - Satoshi stał przy kuchence, najwidoczniej próbując coś upichcić. Ryo bezszelestnie usiadł za blatem niewielkiego barku i przyglądał się wyczynom wokalisty. Sato zostawił w spokoju garnek z jakąś mazią o bardzo dziwnym kolorze i wyciągnął z szafki patelnię. Położył na ogniu i wrzucił jakieś rzeczy, których Ryo niestety nie mógł zbyt dobrze zobaczyć.. jednak zaraz po tym, poczuł zapach czosnku. Poderwał się z krzesła, podszedł do Satoshiego i ściągnął patelnię z nieszczęsną zawartością z ognia.
-Sato, dobrze wiesz, że nie cierpię czosnku! I co ty tutaj robisz, mieszkanie było zamknięte! - powiedział Ryo z wyrzutem. Wokalista wzruszył ramionami i kwinął głową na otwarte drzwi balkonowe w salonie.
-Aha.- Ryo westchnął zrezygnowany. Czegoby nie zrobił, Satoshi zawsze wszędzie wejdzie. I wszystko znajdzie. Ryo popatrzył na pootwierane szafki w kuchni i jego ulubiony ryż, który tak ukrywa przed Satoshim, otwarty na stole.
-Satoshi? -zapytał Ryo nie spuszczając wzroku z dłoni wokalisty, które z wprawą obierały marchwkę. - Jesteś kosmitą?
Satoshi spojrzał na perkusistę wielkimi ze zdziwienia oczami.
-Sam jesteś kosmitą -odburknął w końcu i wrócił do przerwanego mu zajęcia. Ryo popatrzył na niego jeszcze podejrzliwie i w końcu oklapnął zrezygnowany na kanapę w salonie. Jednak coś nie dawało mu spokoju - Satoshi był naprawdę dziwny. To jego przenikliwe spojrzenie, niezwykły głos...
-Satoshiiii? Jesteś pewny, że nie jesteś kosmitą? -spytał znowu.
-Odpieprz się - zamruczał Sato, nie odrywając wzroku od jakiegoś robaczka, który łaził sobie po stole. Ryo z ulgą uświadomił sobie, że wokalista jednak nie ugotował nic niebezpiecznego, a z dalszymi eskperymentami w jego domu dał sobie spokój. Wziął od niego talerz z obiadem i razem zjedli w ciszy. Perkusista co chwilę rzucał podejrzliwe spojerzenie na drugiego, lecz ten zdawał się tego nie zauważać. Za którymś razem, kiedy Ryo podniósł wzrok w celu zlokalizowania Satoshiego, zobaczył tylko prawie pusty talerz na stoliku. Sekundę później, poczuł dłoń, delikatnie zakładającą jego warkoczyki za ucho.
-Uhm...Satoshi... to niemożliwe, ze człowiek może ta...-nie zdołał dokończyć, gdyż poczuł jak Satoshi wpija mu się w usta.
-..tak szybko prze... -Satoshi przewrócił oczami i znowu zamknął usta drugiego tym razem dłuższym pocałunkiem. Ryo przez chwilę próbował jeszcze coś powiedzieć na temat domniemanego pochodzenia Satoshiego, lecz ogarniające go uczucie gorąca skutecznie zamknęło mu buzię, pchający się mu w usta jezyk Sato w sumie też.
W końcu czarnowłosy oderwał się od Ryo i niepostrzeżenie wrócił na swoje miejsce, ze stoickim spokojem kończąc swoją porcję.
-Satoshi... i po cholerę Ty w ogóle mnie dotykałeś?! -zaczerwieniony perkusista wstał zza stołu i ruszył do łazienki, w wiadomym celu. Szybko zrzucił z siebie ubrania i wszedł pod prysznic, odpuszczając lodowatą wodę. Ze swojej hipotezy o kosmitach nadal nie zrezygnował, stojąc tak pod prysznicem i czekając aż efekty molestowania Satoshiego miną, rozmyślał o kolejnych możliwościach. Nagle usłyszał szum odsuwanej zasłonki prysznica, odwrócił się i stanął oko w oko z wokalistą. Instynktownie odwrócił się z powrotem, a że z natury bywał czasami nieco kobiecy zaczął.. piszczeć. Satoshi natychmiast zakrył mu usta ręką, Ryo zauważył, że nadal był w ubraniu... mimo to na jego policzki wystąpiły piękne rumieńce.
- spokojnie, nie jestem kosmitą, na żaden statek cię nie porwę, ani nie będę wykorzystywał.. do eksperymentów.. - wymruczał i przyciągnął Ryo do siebie.
-..skąd wiedziałeś o czym myślę?! - dla perkusisty był to kolejny dowód nienormalności Satoshiego.
- to akurat było łatwe... nie każdy śpiewa pod prysznicem to co myśli - czarnowłosy uśmiechnął się złośliwie - a teraz, wracając do tego co zacząłem w pokoju... spodobało ci się, prawda? - powiedział cicho, tak, że Ryo ledwo usłyszał jego słowa przez szum prysznica. Nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, dłoń drugiego powędrowala do jego zaczerwienionego policzka, by zaraz mógł poczuć wargi wokalisty na swojej szyi. Mimo lodowatej wody spływającej po jego ciele, poczuł przyjemną falę gorąca, mimowolnie wydał z siebie cichy jęk. Satoshi odgarnął mokre warkoczyki z twarzy perkusisty, i namiętnie go pocałował. Ryo odwzajemnił pocałunek, delikatnie wyginając się w łuk. Czuł, że znowu się zaczyna koszmarek z przed dziesięciu minut.
- Nie przejmuj się - zamruczał znowu Satoshi.
- Ty musisz być kosmitą - odpowiedział potulnie Ryo - ale nieważne... Sato...!- reką drugiego zawędrowała o wiele za nisko, perkusista czuł, że zaraz nie wytrzyma...
-spokojnie, Ryo-chan - Satoshi uśmiechnął się, po czym wyszedł spod prysznica zakręcając wodę i rzucając w Ryo ręcznikiem - masz 5 sekund. Ten ledwie zdążył założyć sobie ręcznik w krówki na biodra, a Satoshi siła wyciagnął go spod prysznica. Znów wpił mu się w usta, i trwając w szaleńczym pocałunku wylecieli na korytarz, obijając się od ścian. W końcu udało im się dotrzeć do sypialni, Satoshi popchnął Ryo na łóżko i co chwilę delikatnie gryzł go w szyję, na przemian z ciepłymi pocałunkami. Perkusista wbijał paznokcie w mokrą koszulkę chłopaka, w końcu z niewielkimi problemami pozbył się jej, rzucając na podłogę. Satoshi spojrzał na niewinną minę Ryo i miękko opadł na łóżko zaraz obok, zatapiając palce w jego warkoczykach.
- Hę? - zdziwiony Ryo popatrzył na czubek głowy wokalisty wystający spod kołdry - Satoshi, jesteś najgorszym kosmitą, jakiego znam... - chłopak podniósł brzeg kołdry i przytulił się do Satoshiego, zarzucając kołdrę tak, że przykrywała ich całkowicie.
Post Pią 23:39, 28 Mar 2008
 Zobacz profil autora
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Forum Jump:
Skocz do:  

Wszystkie czasy w strefie EET (Europa).
Obecny czas to Czw 20:01, 18 Kwi 2024
  Wyświetl posty z ostatnich:      


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB: © 2001, 2002 phpBB Group
Template created by The Fathom
Based on template of Nick Mahon
Regulamin