Forum forum o j-rocku Strona Główna
FAQ Profil Szukaj Użytkownicy
Grupy

Prywatne Wiadomości

Rejestracja Zaloguj
Galerie
Opowiedz mi bajkę
Zobacz poprzedni temat | Zobacz następny temat >

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
forum o j-rocku > Fan Arty, Fan Ficki czyli wszystko co nasze

Autor Wiadomość
Simiril
"Baby, I want you"


Dołączył: 22 Cze 2007
Posty: 3728
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Opowiedz mi bajkę    

Zostałam perfidnie zmuszona do opowiedzenia bajki. Utrzymałam to w konwencji dialogu, z braku lepszych pomysłów. Oczywiście wszystko pozmieniałam i przerobiłam, by to jakoś po ludzku wyglądało.
Bajkę dedykuję Rain, jako że to ona zmusiła mnie do napisania jej (w końcu Ci się udało poczwaro ;> ).

***
- Opowiedz mi bajkę na dobranoc...
- Nie umiem.
- Ale... Tak... Za górami, za lasami...
- Za górami, za lasami, za rzeczką i pagórkiem... Dawno, dawno temu... Czyli kilka tygodni wcześniej… Na kurzej łapce stał sobie domek z piernika...
- I żył tam żon z mężem?
- Nie, bo oczywiście jak to w bajkach bywa w domku mieszkała czarownica...
- *okrzyk zdumienia* Szkoda, że nie żon.
- … A ściślej rzecz biorąc... Żądny młodych mężczyzn - Czarowniczek...
- Ooo! I co im robił?
- I mieszkał tam sobie, czasem włóczył się po okolicznych lasach szukając zagubionych wędrowców. Udawał, że podczas szukania grzybów wyskoczył mu dysk. Kiedy zwabiony jego jękami, nieszczęsny mężczyzna się zbliżył, ten obezwładniał go i gwałcił w przydrożnym rowie...
- Ale używał gumek, czy nie? I stary był?
- Używał... Przecież nie chciał się zarazić AIDS. Miał około 25 lat. Po prostu udawał. Zawsze chodził w ciemnej opończy, do tego lekko zgarbiony, tak by nikt się na nim nie poznał.
- Sprytny Czarowniczek.
- Pewnego dnia zdarzyło się, że po śladach pierniczkowych okruszków z butów Czarowniczka przyszedł do domku Czerwony Kapturek... Właściwie to nie "szedł" tylko uciekał przed bandą zboczonych krasnoludków.
- Brodate krasnoludy są złe!
- Biedny Czerwony Kapturek bez pukania wbiegł do domku z pierniczka i zatrzasnął pierniczkowe drzwi. Oczywiście, piernik to marna ochrona, jednak Czarowniczek miał swoje sposoby na krasnoludków, którym również się przypodobał. Otóż domek miał to do siebie, że gdy krasnoludki się zbliżały to... Eee...
- Strzelał babeczkami! Naszpikowanymi szpinakiem!
- …Gdy krasnoludki się zbliżały to strzelał babeczkami ze szpinakiem, których krasnoludki wprost nienawidziły. Na sam zapach szpinaku (a nosy mają bardzo wyczulone) uciekały tak szybko, jak im tylko pozwalały na to krótkie nóżki...
- *wyobraża sobie uciekające krasnoludy* bwahahaha
- Czerwony Kapturek został uratowany. Na szczęście dla niego był w domku sam. Rozejrzał się po pomieszczeniu i z ulgą stwierdził, że piernik był tylko z zewnątrz, a wewnątrz był to normalny dom... Po chwili jednak stwierdził, że coś tu jest nie tak i uważniej przyjrzał się miejscu, w którym się znalazł... Po chwili zbladł, a następnie zarumienił się jak burak. Otóż znalazł się w sypialni. I to nie w zwykłej sypialni. Ściany miały bordowy kolor, okna zasłonięte przez piernik nie przepuszczały słońca, a jedynym źródłem światła były ustawione w wielu miejscach świece. Pod ścianą, naprzeciwko drzwi stało wielkie, czerwone łoże, z metalowymi prętami, do których przymocowane były skórzane kajdanki. Na ścianie, na lewo od niego, też zamocowane były kajdanki, tak by można było kogoś do nich przyczepić. Na prawo stała szafa i gdy Czerwony Kapturek do niej zajrzał to stwierdził, że znajduje się w niej pełno pejczy różnych rozmiarów i grubości. Do tego masa wibratorów, przeróżnych kajdanek oraz pornosów gejowskich. Na wieszakach wisiało pełno lateksowych kostiumów, stroi króliczka i pokojówki... O dziwo stwierdził, że wszystkie dostosowane są do męskiej sylwetki. Szybko zamknął szafę i już zamierzał odwrócić się i wyjść, kiedy usłyszał jak otwierają się drzwi wejściowe... Nie namyślając się długo wszedł do szafy, wcisnął się między wibratory a lateksowe kostiumy i jak najciszej zamknął za sobą drzwi.
- Ej normalnie trauma... Ale kapturek jest chłopcem, prawda?
- No pewnie...
- To mnie uspokoiło, już nie przeszkadzam.
- Wstrzymał oddech i modlił się by go nie odkryto. Usłyszał stukot butów i szuranie czegoś ciężkiego po podłodze. Potem czyjeś głośne sapanie, odgłos kładzenia czegoś na pościeli i szelest metalowych szlufek. Najwyraźniej ktoś przykuwał coś, albo kogoś do skórzanych kajdanek. Czerwony Kapturek starał się nie słyszeć odgłosów z pokoju. Jego wyobraźnia była zbyt wybujała, a owe dźwięki zbyt jednoznaczne. Biedny, zamknięty w szafie Kapturek czuł, że po tych wydarzeniach będzie miał poważnie uszkodzoną psychikę. Skulił się na dnie szafy. Nagle podskoczył gwałtownie czując jak coś pod nim zaczęło się ruszać i dziwnie burczeć.
- Biedny... Prawiczek pewnie…
- No...
- Wibrator?
- Noooo...
- Moja seme ma takiego pena z uśmiechem i króliczkiem analnym
- Lool...
- Pen robi bzbzbz i się kręci, a króliczek wrrrruuummm.... I wibruje
- Echmmm...
- I to się do majtek skórzanych przyczepia... Przepraszam... Zapędziłam się....
-... Aha... To wracając do mojej bajki...
- Nom...
- Wyjął owe coś spod swojego tyłka, a ponieważ było ciemno to "po omacku" stwierdził, że to wibrator żelowy. Odrzucił to jak najdalej od siebie robiąc przy tym tyle hałasu, że przerażony stwierdził, iż odgłosy z pokoju ucichły gwałtownie. Usłyszał złowieszczy szelest a potem ciche kroki w jego stronę. Skulił się jak najbardziej mógł i wstrzymał oddech. Drzwi otworzyły się nagle....
Czerwony Kapturek odważył się spojrzeć w górę. To, co zobaczył sprawiło, że znowu zaczął oddychać, bo gdyby jeszcze dłużej wstrzymywał oddech to najpewniej by się udusił.
Przed nim stał wysoki, szczupły, blondwłosy mężczyzna. Od stóp do głów opatulony był opończą, bo najpewniej pod nią nie miał na sobie nic. Czerwony Kapturek słyszał wiele o Czarowniczku. Przeróżne historie, wszystkie równie przerażające i tak samo zboczone. Takie, których w telewizji nie puściliby nawet po 23. W każdej Czarowniczek przedstawiony był jako jedno oki, jedno ręki i jedno nogi zboczeniec, z brodawkami wielkości arbuza na całym ciele, a szczególnie na kaprawym gigantycznym nosie. W rzeczywistości okazał się być całkiem przystojny. Tylko jedno nie ulegało wątpliwości - był zboczony...
-O łeeee.... Brodawki... Jak sobie to wyobraziłam to poległam.
-Czarowniczek również się zdziwił... Przed nim, wśród jego zabawek wciśnięta była przerażona, drobna istotka. Cała rozczochrana, blada ze strachu wpatrywała się w niego szeroko rozwartymi ze strachu oczkami. Nie ulegało jednak wątpliwości, że był chłopcem. Czarowniczek ze strachem pomyślał o tym jak wygląda i o mężczyźnie na jego łóżku.
„-Przepraszam na chwilę.” - rzucił i pośpiesznie zatrzasnął Kapturkowi drzwi przed nosem.
Podbiegł do łóżka i zaczął odpinać mężczyznę od kajdanek. Wcześniej ogłuszony, teraz całkiem przytomny mężczyzna nim zdołał zorientować się, co się dzieje został wyrzucony za drzwi a w ręce zostało mu wciśnięte naręcze jego ubrań. Drzwi od piernikowego domku zatrzasnęły się za nim tak mocno, że kawałki piernika odprysły i ubrudziły mężczyznę.
Domek na kurzej łapce zachybotał niebezpiecznie. Nim łapka odzyskała równowagę z dachu spadło coś ciężkiego, szarego i jak najbardziej żywego. Mężczyzna przyjrzał się temu czemuś i stwierdził zdziwiony, że to wilk. Co więcej owy wilk wstał na tylne łapy, zaczął otrzepywać z piernika spodnie na szelkach, które miał na sobie i siarczyście przeklinał. Mężczyzna stwierdził, że to dość sensacji jak na jeden dzień i powoli zaczął się wycofywać, tak by wilk go nie zobaczył. Kiedy był już odpowiednio daleko, czym prędzej odwrócił się i uciekł w las, zapominając nawet ubrać się.
- Policja go złapie i będzie.
- Natomiast w domku Czarowniczek szybko doprowadzał się do porządku. Ubrał w czarne spodnie i białą koszulę, posprzątał w pokoju i ukrył wszelki zboczony asortyment jak tylko mógł najlepiej. Po chwili znowu otworzył drzwi szafy i uśmiechnął się szeroko do przerażonego Kapturka.
„-Przepraszam, że tak nagle zatrzasnąłem drzwi szanownemu gościowi - rzekł przybierając na twarzy uśmiech numer pięć. - ale sam pan rozumie... Musiałem się przygotować na wizytę kogoś tak seksowne... Eee... To znaczy... Kogoś tak... Ważnego jak pan. A właśnie... Czym się pan zajmuje?”
„- Jestem pomywaczem...”
„- Pomywaczem?! Ach... Przedstawiciele niższej klasy społecznej zawsze mnie podnieca... Eee... Fascynowali...”
- Genialne! Daleeeej!
„- Tak? - spytał coraz bardziej zdziwiony Kapturek.”
Dał się wyprowadzić z szafy i poprowadzić do salonu. Uznał, że lepiej będzie, jeśli nie będzie prowokował tego szaleńca. Spokojnie usiadł na kanapie i dał się poczęstować czekoladkami z guaraną. Były na stoliku stojącym przed nim. Po chwili Kapturek stwierdził, że jak na czekoladki są bardzo smaczne i dalej je wcinał niczego nie świadom.
„- Ależ oczywiście... Mógłby mi pan opowiedzieć o swojej pracy?”
„- To nic ciekawego...”
„- Och, proszę nie być tak skromnym... - powiedział Czarowniczek przysuwając się bliżej. - To napewno fascynująca opowieść...”
Niestety Kapturek nie miał szans jej opowiedzieć. Nim zaczął, do domku wparował wilk na dwóch łapach i w spodniach na szelkach. Widać było, że jest wściekły. Jakby nie zauważał tego, że nie są sami zaczął się wydzierać na Czarowniczka.
„- Co ty sobie wyobrażasz?! W takich warunkach pracować się nie da! Wiesz jak trudno jest wyczyścić ten cholerny piernik?! Do tego nakładać kolejne warstwy po deszczu, tak by cala praca nie poszła na marne! A ty sobie jakieś dyskoteki urządzasz! Trzaskasz drzwiami tak, że zaraz z dachu cały piernik odpadnie! Już są wyraźne braki na drzwiach. Wiesz ile to kosztuje?! Prócz tego odczepił się lukier z komina, a gdzie ja tutaj znajdę tak dobrej jakości lukier?!”
- To jakiś konserwator? Też takiego chcę...
- Darł się i darł, nie dopuszczając Czarowniczka do słowa. Korzystając z szansy Kapturek wycofał się i wyszedł z domku po cichu. Z ulgą zamknął drzwi i w zemście odgryzł duży kawałek piernika z okiennicy. Wracał właśnie do domu leśną ścieżką, gdy za zakrętem ujrzał coś, co go bardzo zdziwiło. Na ścieżce stał znany mu gajowy Gugała, który zajęty był obrączkowaniem nagiego mężczyzny.
„- Jak panu nie wstyd? Latać z gołym tyłkiem po lesie... A gdyby pana jakaś staruszka szukająca grzybów zobaczyła? Umarłaby na serce...”
„- Zobaczyła! Zobaczyła! - wydarł się mężczyzna. - To ona mnie tak urządziła! Udawała, że jej dysk wypadł, a gdy podszedłem to ogłuszyła mnie. Kiedy się ocknąłem okazało się, że to młody mężczyzna, który chce mnie zgwałcić. Z jakiegoś powodu rozebrał mnie tylko, przykuł do łóżka a w następnej chwili wyrzucił ze swojego domu... A... A potem spadł z nieba wilk w szelkach!”
„- Jasne, jasne... A potem latająca świnia porwała pana i zabrała na drugi koniec tęczy... Coraz więcej tego pedalstwa się rozsadza po lasach... - mamrotał pod nosem Gugała, gdy ciągnął wyrywającego się mężczyznę na posterunek. - Nażarł się jakiś grzybków, a potem straszy staruszki, ekshibicjonista jeden...”
Czerwony Kapturek stał jeszcze na ścieżce. Po chwili jednak przypomniał sobie, że szedł do swojej babci, gdy napadły go krasnoludki. Skoro jeszcze było widno to postanowił iść do babci, żeby potem nie dostać awantury od matki.
Droga zajęła mu pół godziny. Na szczęście nie napotkał nigdzie krasnoludków. Podszedł do domku babci i zapukał...
„- Wejść! - odezwał się basowy męski głos...”
Zdziwiony Kapturek wszedł do środka. W domku na łóżku leżała jego babcia, jednak wyglądała trochę dziwnie, ale Kapturek nie potrafił określić, dlaczego... Podszedł do lóżka i pochylił się nad babcią...
„- Babciu... Dlaczego masz taką małą głowę, nie proporcjonalną do reszty ciała?”
„- To przez te leki na serce... Powiększają tam, a kurczą tu... - odezwała się babcia basowym głosem.”
„- A czemu masz taki dziwny głos?”
„- To przez te syropki wysokoprocentowe...”
„- Ale czemu masz brodę?!”
„- W okolicy zbudowali elektrownię atomową... Przechodzę mutację...”
- Jeszcze powinna świecić.
- Dopiero po chwili Kapturek zorientował się, że żadnej elektrowni w okolicy nie ma, jednak wtedy było już za późno... Z szafy wyskoczyły dwa krasnoludki, spod łóżka wypełzł jeden i uczepił się jego nóg. Z łóżka wyskoczyły kolejne dwa i uwiesiły się jego rąk. Dwa inne rzuciły się na jego plecy i powaliły na podłogę. Kapturek szarpał się i wyrywał, wiedział jednak, że nie ma już szans... I wtedy nieoczekiwanie nadszedł ratunek...
- Książę z bajki!
Kiedy wydawało się, że już wszystko stracone, a obleśne krasnoludy zrobią mu to i tamto, wszyscy poczuli wyraźny zapach szpinaku. Krasnoludy poderwały się na równe nogi. Usłyszeli głos Czarowniczka dobywający się z megafonu.
„- Oddajcie mi mojego chło... Eee... Przyjaciela, a nikomu nie stanie się krzywda!”
Krasnoludy wyjrzały przez okno i krzyknęły ze zgrozą. Za oknem stał Czarowniczek a tuż obok niego stał wielki kocioł ze szpinakiem.
„- Jeszcze cię kiedyś dorwiemy...” - syknęły złowieszczo, patrząc się pożądliwie na Kapturka i uciekły nim tamten zdołał zorientować, co się dzieje.
W następnej chwili znalazł się w ramionach Czarowniczka. Ściskał go i tulił... Do tego macał w miejscach, w których nie powinien, ale zdziwiony Kapturek stwierdził, że wcale mu to nie przeszkadza. Czekoladki z guaraną zaczęły działać…
- A mogę mieć pytanie?
- Możesz
- Czy Czarowniczek je dużo imbiru?
- Eee... A na co działa imbir?
- Na popęd seksualny.
- Oczywiście!
- I sałaty?
- Też.
- Ha! Wiedziałam! Kontynuuj…
- Następnego dnia Kapturek wprowadził się do Czarowniczka, który obiecał, że już nie będzie napadał mężczyzn... Oczywiście oprócz Kapturka... Od tego dnia wszyscy żyli długo i szczęśliwie, nie licząc tylko biednego mężczyzny złapanego przez Gugałę, który dostał wyrok za obnażanie się, ale to inna historia... No i prócz wilka, który został porwany przez latającą świnię na drugi koniec tęczy, gdzie dorwał go gnom, któremu znudziło się pilnowanie dzbanka ze złotem… Ale to też zupełnie inna historia (jedna z tych, której nie puszczają w TV nawet po 23).
MORAŁ: „Dzieci, jedzcie dużo imbiru”
KONIEC


A teraz z serii "Dla tych, którzy nie lubią hepi endów"
Czarowniczek po latach wspólnego pożycia nie wytrzymał psychicznie z Czerwonym Kapturkiem. Trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie po krótkim pobycie zmarł.
Czerwony Kapturek postanowił z żalu za stratę ukochanego wstąpić do klasztoru. Wdział szary, długi habit, a resztę życia spędził na modłach, umartwianiu się i jedzeniu korzonków.
Da endo


***

Wybaczcie! Działałam w afekcie! Sama nie wiem jakim cudem to napisałam!...
Morał autorstwa Rain...

Mam nadzieję, że nie jest tragicznie... Ale znając życie - jest gorzej == ...


Ostatnio zmieniony przez Simiril dnia Wto 0:35, 22 Lip 2008, w całości zmieniany 3 razy
Post Wto 0:15, 22 Lip 2008
 Zobacz profil autora
Przybycześć
Scarlet Majesty


Dołączył: 05 Sie 2007
Posty: 2143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cela nr 304

   

Cicho, Simiś, nie znasz się Ta bajka jest boska.
Co prawda jak dla mnie Czarowniczek (cudowne słowo xD) powinien być brunetem, ale to szczegół >D
Post Wto 16:01, 22 Lip 2008
 Zobacz profil autora
Bułka
Immortal Madness


Dołączył: 20 Maj 2007
Posty: 2842
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza rogu!

   

Blondyni to najgorsze zło xD'
Bajka jest genialna! Opowiesz mi taką kiedyś przed snem? :333
Post Wto 17:22, 22 Lip 2008
 Zobacz profil autora
Simiril
"Baby, I want you"


Dołączył: 22 Cze 2007
Posty: 3728
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

   

ale ja naprwdę nie umiem opowiadać bajek Yellow_Light_Colorz_PDT_03
ja jestem blondynką... co w tym takiego złego?
Post Wto 17:23, 22 Lip 2008
 Zobacz profil autora
Bułka
Immortal Madness


Dołączył: 20 Maj 2007
Posty: 2842
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza rogu!

   

Na przykład bajki demoralizujące małe dzieci xDD
Post Wto 17:24, 22 Lip 2008
 Zobacz profil autora
Rain
Beautiful the Virgin


Dołączył: 25 Sie 2007
Posty: 948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

   

Yellow_Light_Colorz_PDT_03 Jemy imbir jemy Yellow_Light_Colorz_PDT_03

Kurcze mnie tu dużo do komentowania nie stało... w końcu komentowałam na bieżąco... Poza tym wiesz że mi się strasznie podoba...

A teraz gdy już mi jedną bajkę napisałaś, będę cię gnębić o więcej :3
Post Wto 17:31, 22 Lip 2008
 Zobacz profil autora
Prinzessin von Dunkelheit
Black Cherry


Dołączył: 11 Kwi 2007
Posty: 1299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

   

OMG!
*leży pod krzesłem*
Post Wto 22:08, 22 Lip 2008
 Zobacz profil autora
Orisay
Ningyou


Dołączył: 22 Lip 2008
Posty: 187
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

   

Świetne! Przepraszam, wpadłam w nagły atak śmiechu i nie mogę pisać... Ale po prostu cudowne Yellow_Light_Colorz_PDT_03
Post Wto 22:23, 22 Lip 2008
 Zobacz profil autora
Ichigo
Ghost


Dołączył: 14 Gru 2007
Posty: 616
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

   

Genialna! O tej elektrowni i staruszce, co jej dysk wyleciał nie wspomnę Yellow_Light_Colorz_PDT_03
Post Wto 23:16, 22 Lip 2008
 Zobacz profil autora
Simiril
"Baby, I want you"


Dołączył: 22 Cze 2007
Posty: 3728
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

   

dziękuję, miło mi bardzo Yellow_Light_Colorz_PDT_03 ... naprawdę sama nie wiem jakim cudem to napisałam i jakim cudem komuś się podoba... szczerze mówiąc to spodziewałam się raczej, że zostanę zmieszana z błotem ^^' ...

jeśli chodzi o następne bajki... przypuszczam, że mi się nie udadzą, z tej prostej przyczyny, iż od tej pory ciągle podświadomie będę wracać do pierwszej bajki i do niej nawiązywać... przez co będą powstawać tylko marne kopie a nie coś nowego i niepowtarzalnego ;> więc wolę nie próbować kolejny raz... no chyba że komuś uda się mnie zmusić do napisania mu bajki na dobranoc Yellow_Light_Colorz_PDT_03' ...
Post Wto 23:27, 22 Lip 2008
 Zobacz profil autora
Simiril
"Baby, I want you"


Dołączył: 22 Cze 2007
Posty: 3728
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

   

Pierwsze było złe, a drugie jeszcze gorsze... *chowa się pod stół i nie wychodzi* błagam o wyrozumiałość...
Dedykowane wszystkim różowym Króliczkom ;> .

- Opowiedz mi bajeczkę...
- Ty chcesz ze mnie zrobić zawodowego zboczeńca czy jak?!
- Nie. Bo widzisz, jestem taka zestresowana... To żeby mi żyłka nie pękła, noo. ..
- ... No to czekaj... Ech... Hmmm... Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, za strumyczkiem i za... Eeee... Za czym?
- Domem handlowym, w centrum miasta.
- Bez miasta. W bajkach nigdy nie było miast. Tylko małe miasteczka, zadupia i wsie, albo królestwa. Ale nie było wielkich nowoczesnych miast.
- A jak jest nowoczesna?
- To wtedy jest matrix, a nie bajka.
- Skoro tak uważasz. No dobra, to za sklepem zielarki w środku dzikiej puszczy.
- Za sklepem zielarki w środku dzikiej puszczy, stała sobie wielka wieża. A w tej wieży mieszkał uroczy blond włosy chłopaczek z niesamowicie długimi włosami. Owy chłopaczek był uwięziony w tej wieży i czekał na cnego rycerza, który zwróci mu wolność.
- Przeczytałam nocnego rycerza i jakoś tak perwersyjnie mi się skojarzyło.
- W pokoju, w którym mieszkał było tylko łóżko toaletka i wielkie lustro... Do tego jeszcze jedno okno i drzwi. Chłopak całymi dniami siedział przed oknem i wpatrywał się w domek zielarki podglądając ją z braku czegoś lepszego do roboty.
- Mam nadzieję, że nie była stara i pomarszczona.
- Cóż... Zielarek był seksownym mężczyzną lubiącym przebierać się w damskie ciuszki.
- Wiedziałam!
- Pewnego dnia Złotowłosemu znudziło się siedzenie na tyłku w wieży i czekanie na rycerza, więc postanowił iść się przewietrzyć. Kiedy tak sobie łaził i łaził to nagle zobaczył jak jakiś wyrośnięty różowy króliczek włamuje mu się do wieży. Niestety Złotowłosy był za daleko by go powstrzymać i dużo czasu minęło nim dobiegł na miejsce.
- A wiesz, że króliki szybko się rozmnażają?
- Tak, wiem… Wszedł do swojego pokoju i rozejrzał za włamywaczem. Mimo iż zajrzał wszędzie nigdzie go nie znalazł. Wtedy zorientował się, że czegoś w jego pokoju zabrakło...
- O...
- Czegoś ważnego... Czegoś, co zapewniało mu jedyną rozrywkę w chwilach, gdy zielarek wychodził z domu i nie można go było podglądać, a złotowłosy musiał siedzieć sam w wieży i czekać na rycerza... Otóż różowy króliczek ukradł mu jego ukochany wibrator i zniknął jak kamień w wodę...
- Orz kurde! Nie no! Co za chamstwo... Ja bym króliczkowi ogonek wykręciła.
- Złotowłosy jeszcze raz przyjrzał się całemu pokojowi, bo przecież króliczek nie mógł ot tak sobie zniknąć... Na chwilę spojrzał w lustro i wtedy go zobaczył. Ta różowa paskuda siedziała na parapecie okna i machała do niego łapką, w drugiej trzymając wibrator. Złotowłosy odwrócił się i spojrzał na okno jednak zdziwiony stwierdził, że go tam nie ma... Jedynym śladem po króliczku było odbicie w lustrze.
- Ej... To tak jak duch, ale w drugą mańkę.
- Po chwili wahania podszedł do lustra. Króliczek nadal tam był. Nie myśląc dłużej nad tym, co robi po prostu wszedł w lustro, a po chwili wyszedł z drugiej strony. Króliczek zaniósł się śmiechem i skoczył z okna zabierając za sobą wibrator. Zdenerwowany Złotowłosy rzucił się za nim. Dopiero później przypomniał sobie, że wieża jest wysoka. Niestety w chwili, gdy spadł w rosnące pod nią krzaki.
- Auuu... Krzaki mają wystające różne takie...
- To się nazywa - gałęzie.
- Em... No tak... Gałęzie...
- A co? Lepiej na skały? Wtedy nic z chłopaczka nie zostanie.
- Ała! Skały mają większe te takie! To krzaki już lepsze...
- Większe te takie... Lol.
- No... Nieważne... Lepiej kontynuuj... Nie roztrząsajmy tych takich.
- "- Ała..." – jęknął chłopaczek i wygrzebał się z krzaczorów.
Po chwili zorientował się, w jakim jest stanie... Jego najlepsza sukienka była cała w strzępach. We włosach zaplątało się pełno gałązek a jego prześliczne nowe buciki były ubłocone i zniszczone... O nie... Mógł jeszcze wybaczyć kradzież wibratora, ale zniszczenie jego ciuchów? Nigdy!
- Ja go rozumiem...
- Wściekły ruszył za króliczkiem... Przedzierał się przez las wędrując za różową plamą, co jakiś czas wyglądającą zza gałęzi, aż nagle króliczek zniknął mu przed oczami. W tej samej chwili las się skończył i Złotowłosy wyszedł na polankę. Na środku polanki stał wielki stół z elegancką zastawą. Na siedzeniach przy stole siedziało dwóch gości i piło herbatkę. Jeden miał duży kapelusz i wyglądał na wariata, a drugi był nijaki, chociaż też miał w sobie coś z szaleńca. Złotowłosy podszedł bliżej.
"- Hej dziewczynko..." - Odezwał się ten w kapeluszu. - "Wypiłabyś z nami herbatkę? Wyglądasz na spragnioną."
Obaj goście uśmiechnęli się błogo patrząc na Złotowłosego. Ten wzdrygnął się, ale starał się nie okazywać obrzydzenia, które go ogarnęło na ich widok.
"- Nie dziękuję... Nie widzieliście tu nigdzie przebiegającego różowego króliczka?" - spytał.
"- Różowego króliczka?"
"- Tak... Muszę za nim iść"
"- A białe myszki też widujesz?" - spytał ten nijaki.
"- Pewnie się dziecinka matrixa na oglądała... Lubisz facetów w czarnych ciuchach? Mam w domu trochę lateksowych kostiumików..." - powiedział kapelusznik.
Złotowłosy wzdrygnął się znowu, a siedzący przed nim mężczyźni uśmiechnęli się jeszcze szerzej.
"- Nie... Dziękuję za zaproszenie... Może kiedyś wpadnę..." - powiedział szybko i jak najprędzej znowu wszedł w las słysząc za sobą jeszcze krzyki kapelusznika:
"- A nie chcesz dziecinko pogłaskać mojego kotka?!"
- Boję się zapytać, co to ten kotek.
- Złotowłosy szedł dalej, potykając się o wystające gałęzie. W końcu nie utrzymał równowagi i zarył twarzą w mech.
"- Uważaj jak leziesz!" - Usłyszał ochrypły okrzyk.
Rozejrzał się dookoła. Potknął się o pień drzewa, na którym siedział niski ludzik z garnkiem złota w łapach. Dookoła migały różne kiczowate światełka, a tęcza padająca tuż obok nadawała całej scenerii jeszcze bardziej idiotycznego wyglądu
"- Ty jesteś tym gnomem pilnującego garnka ze złotem? - spytał Złotowłosy."
"- Jasne.." - odburknął tamten.
"- To dawaj ten garnek." - powiedział Złotowłosy wyciągając ręce.
"- A weź się ugryź... Nie jestem organizacją charytatywną." - gnom odsunął się i spojrzał groźnie na Złotowłosego.
"- Przecież dajesz ludziom garnek ze złotem"
"- Nie ma frajera. Siedzę tu tylko po to by oddać komuś mój garnuszek?"
"- To, po co?"
"- Czekam na świnię..."
"- CO?!"
W tym samym momencie przyleciała nagle latająca świnia niosąc na swoim grzbiecie przerażonego wilka w spodniach na szelkach. Wylądowała obok gnoma, który ściągnął z jej grzbietu wyrywające się zwierze, a świni wręczył garnek ze złotem. W następnej chwili świnia odleciała.
"- Czego się gapisz?" - spytał gnom i już nie patrząc się na zdumionego złotowłosego zajął się wilkiem.
Złotowłosy stwierdził, że stanowczo nie chce się na to patrzeć i czym prędzej się oddalił...
- Hahaha! Genialna jesteś!
- Nagle znowu zobaczył różowe królicze futerko migające pomiędzy drzewami i ruszył za nim w pogoń. Po chwili dobiegł do dużego drewnianego domku... Króliczka nigdzie nie było, więc postanowił zapytać się mieszkańców o to gdzie w ogóle jest...
Zapukał raz... Potem drugi... A potem trzeci... W końcu usłyszał uprzejme wołanie z środka domku:
"- Czego do cholery?!"
- Bardzo uprzejme
- "Jestem zagubionym dziewczynkiem szukającym drogi do domu... Mógłby pan powiedzieć gdzie jestem?"
"A co ja? Informacja turystyczna?!"
Usłyszał stukot po posadzce a potem drzwi się otworzyły... Przed nim stał wielki gruby knur. Złotowłosy przypominając sobie latającą świnię sprzed momentu wybąkał coś o zostawionym żelazku i uciekł w krzaki... Znalazł jeszcze w okolicy dwa inne domostwa... Jedno słomiane, drugie całe z cegły, wszędzie jednak były świnie, do których Złotowłosy miał niewytłumaczalny uraz i z tego powodu uciekał, gdy tylko jakąś zobaczył.
Podczas szukania kogoś, kogo mógłby się spytać o drogę to nagle niewiadomo, kiedy znalazł się na środku pola dyniowego...
W pewnym momencie usłyszał zbliżające się szybko rżenie konia, stukot kopyt i turkot kół powozu. W ostatniej chwili zdołał zejść z drogi. Tuż koło niego przegalopowały dwa, kiczowato przyozdobione białe konie ciągnące białą karocę. Nim zdołał zobaczyć, kto w niej siedzi karoca była już daleko. Nagle tuż koło niego przebiegła starsza kobieta wymachująca patykiem zakończonym gwiazdką.
"- PAMIĘTAJ! Masz czas do północy!" - darła się w kierunku karocy. - "Muszę tę kieckę do sklepu jutro oddać!"
W końcu stanęła i patrzyła się tylko za oddalającą się karocą. Złotowłosy podszedł do niej.
- Musi oddać do sklepu? Omg.
- "- Przepraszam..." - zaczął ostrożnie.
Kobieta spojrzała na niego groźnie i skrzywiła się lekko.
"- Nie mam drobnych."
- Ojej... Biedny żebraczyna.
"- Nie, nie o to chodzi... Chciałbym się tylko dowiedzieć gdzie ja jestem?"
"- Na polu dyniowym." - powiedziała wzruszając ramionami.
"- No tak, widzę... Ale dokładniej? I czy gdzieś jest tu jakieś domostwo, w którym mógłbym spędzić noc? Robi się ciemno a zgubiłem drogę do domu."
"- Do domu?! - spytała patrząc na niego wzrokiem mówiącym "TY masz dom?!"
- Ojej... Biedny.... Ja go przyjmę...
- "- Jak chcesz znaleźć jakiś frajerów to idź tą drogą i na skrzyżowaniu w lewo..."
"- Mam jeszcze jedno pytanie... Czy tam są świnie?"
Spojrzała na niego jak na wariata, pokręciła tylko głową i odeszła mamrocąc coś o szkodliwości homoseksualistów dla społeczeństwa.
Złotowłosy poszedł do miejsca, które wskazała mu kobieta. Zapukał do drzwi i czekał. Przez dłuższy czas nikt nie otwierał. Po pewnym czasie usłyszał człapanie i zgrzyt zamka. W końcu drzwi się otworzyły.
"- O borze zielony!" - krzyknął Złotowłosy i odskoczył przerażony.
Przed nim stał wielki niedźwiedź i patrzył się na niego pustym wzrokiem. Złotowłosy chciał uciekać, ale wtedy niedźwiedź zrobił coś, co sprawiło, że Złotowłosego sparaliżował strach... Niedźwiedź zdjął swoją głowę.
- O ja pie...... Piee..... Pietruszę!
Potem niedźwiedź rozpiął zamek błyskawiczny i wyszedł ze swojej skóry... Po chwili przed Złotowłosym stał przystojny mężczyzna, w futrzastych gatkach, misiowych butach i z futrzastymi rękawiczkami... Miał czarne włosy i ciemne oczy. Uśmiechał się szeroko do Złotowłosego... Pod pachą trzymał niedźwiedzią głowę, a w rękach misiowe futro.
"- Czym mogę służyć?" - spytał.
"- Ja... Ee... Nie wiedziałby pan gdzie mógłbym spędzić tę noc? Zgubiłem się i nie mam gdzie spać."
Mężczyzna uniósł brwi taksując Złotowłosego wzrokiem.
"- A co taka dziecinka robi tu sama, o tej porze? Nie wiesz, że w tym lesie jest bardzo... Ee... Niebezpiecznie?"
"- No właśnie... Nie widział tu pan nigdzie żadnego króliczka? Ja..." - zaczął Złotowłosy, ale nieznajomy mu przerwał.
"- Widziałem..."
"- Naprawdę?!" - spytał uradowany Złotowłosy.
"- Tak... Ty jesteś moim króliczkiem." - powiedział mężczyzna i zaciągnął Złotowłosego do domku.
Złotowłosy pomimo połowy życia spędzonego w wieży widział już wiele... Ale to, czego doświadczył tej nocy w domku, doprowadziło go do stanu permanentnego szoku, z którego trudno mu było potem się otrząsnąć. Bynajmniej jednak nie były to nieprzyjemne doświadczenia.
Po tych wydarzeniach dał sobie spokój z siedzeniem w wieży, nieosiągalnym Zielarkiem, a nawet króliczkiem i ukradzionym wibratorem, bo doszedł do wniosku, że znalazł coś o wiele lepszego. Resztę życia spędził w domku i mężczyzną, który miał na imię Nick (takie lamerskie, amerykańskie imię).
Od tej pory żył długo i szczęśliwie razem z, Nickiem który bardzo lubił dziwne zabawy...
Nigdy nie dowiedział się, co stało się z króliczkiem. Ale pewne było, że zwierzątko również żyło bardzo szczęśliwie do końca swoich dni.

KONIEC

Speszyl dzięksy for Rain.


Ostatnio zmieniony przez Simiril dnia Nie 13:35, 27 Lip 2008, w całości zmieniany 3 razy
Post Sob 22:36, 26 Lip 2008
 Zobacz profil autora
Bułka
Immortal Madness


Dołączył: 20 Maj 2007
Posty: 2842
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza rogu!

   

OMG! Myślałam, że pęknę ze śmiechu! OMG jakie to było fajne! Sto razy lepsze od poprzedniej, więceeeeej! XDDDDDD
Post Nie 11:43, 27 Lip 2008
 Zobacz profil autora
yapi
Crimson Star


Dołączył: 21 Cze 2007
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod kiecki Hizakiego

   


quote:
czekoladkami z guaraną

Zawsze działają xDDDDDDDD
A Rain to wymuszacz bajeczek~! *przypomina sobie Zerowe przygody w środku nocy*
Za drugą zaraz się biorę, genialne~! xD
Ediit:
*padła*


Ostatnio zmieniony przez yapi dnia Nie 12:38, 27 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Post Nie 12:31, 27 Lip 2008
 Zobacz profil autora
germanizacja
Położny Rechoczący Pieniek


Dołączył: 07 Cze 2007
Posty: 2330
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

   

Hmm, to taka (ż)aluzja do Księżniczki? Fajny pomysł.
Ale po żelowych penisach byłam już zniesmaczona i ZMUSIŁAM się, żeby czytać dalej. Dziwny zapis dialogów, niepotrzebne wulgarne określenia i fabuła pozbawiona sensu. To jest bajka? Opowiadanie? Miniatura? A, i jeszcze tytuł. "Opowiedz mi bajkę" brzmi jak zapowiedź kolejnego rzewnego angsta. (I szkoda, że takiego angsta nie było _^_)
Ok, mam nadzieję, że kulturalnie wyraziłam swoją opinię.
Za przykładem Kuby Wojewódzkiego "Jestem na nie". Amen.
Post Nie 13:28, 27 Lip 2008
 Zobacz profil autora
Simiril
"Baby, I want you"


Dołączył: 22 Cze 2007
Posty: 3728
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

   

cóż... przyczepiłaś się tylko do tego, co spodziewałam się, że każdy się przyczepi... ech...
nie wiem do jakiego gatunku literackiego to zaliczyć, chociaż sama nazywam to bajką bo pełniło taką funkcję.
co do aluzji, to zależy co... w większości o tym, że takie aluzje tam są to ja zorientowałam się dopiero po napisaniu Yellow_Light_Colorz_PDT_03 poprostu chciałam zrobić mężczyznę czrownicę i jakoś tak samo wyszło
nigdy podobne tytuły mi się nie kojarzyły z angstą, tylko z komedią, ale cóż... akurat jak dla mnie to lepiej że nie angst, bo mam ich kompletnie dość... i szczerze mówiąc wykńczają mnie psychicznie.
wiem, że nie ma sensu, fabuły ogólnie rzecz biorąc brak. ale wulgarnych określeń jest mniej niż w typowych hmm... utworach z tego "rodzaju".
to, że nie jest za dobre to ja też wiem... ale powiedz to reszcie i spróbuj przekonać Rain ==' .
Ależ nie będę nikogo przekonywać, skoro im się to podoba. Niektórzy lubią taki rodzaj... humoru. Jeśli mam sprecyzować, to przyczepiłam się do wszystkiego, ale whatever. Tytuł "Opowiedz mi bajkę" kojarzy mi się z angstem, owszem, ale patetycznym angstem. Rozumiesz różnicę? Więc trochę bałam się czytać, bo wszystkie "nie mogę bez ciebie żyć, potnę się i poplamię krwią dywan" mi wychodzą bokiem.
Tak czy siak uważam, że główna postać to jest Księżniczka i nie próbuj się wypierać! >D
~suberiyasui

A po cholerę edytujesz komuś posta, zamiast odpisać po ludzku?


Ostatnio zmieniony przez Simiril dnia Nie 13:50, 27 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Post Nie 13:48, 27 Lip 2008
 Zobacz profil autora

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Forum Jump:
Skocz do:  
Idź do strony 1, 2  Następny
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa).
Obecny czas to Pią 0:18, 29 Mar 2024
  Wyświetl posty z ostatnich:      


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB: © 2001, 2002 phpBB Group
Template created by The Fathom
Based on template of Nick Mahon
Regulamin