Forum forum o j-rocku Strona Główna
FAQ Profil Szukaj Użytkownicy
Grupy

Prywatne Wiadomości

Rejestracja Zaloguj
Galerie
To już nie ma czerwonego w palecie?
Zobacz poprzedni temat | Zobacz następny temat >

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
forum o j-rocku > Fan Arty, Fan Ficki czyli wszystko co nasze

Autor Wiadomość
Katsumi
Ningyou


Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chaos.

To już nie ma czerwonego w palecie?    

Druga część będzie, gdy dorwę się do neta w czasie mojego do-wakacyjnego szlabanu.

Dedykowane mojej Czerwonej Inspiracji <3


-Daisuke, mam dość. Nie mogę tak dłużej …- Wyznał Shin, spuszczając głowę. Jasna grzywka zakrywała bliznę na łuku brwiowym. Takich blizn było więcej na całym ciele, regularnie kolekcjonowanych przez prawie rok.
-Słucham? O czym ty mówisz, kochanie?- Spytał Die, przyglądając się blondynowi, który odruchowo odsunął się w tył. Dobrze wiedział, jak to się mogło skończyć. W końcu historia lubiła się powtarzać.
-Nie mów tak do mnie. Wyprowadzam się. Z nami koniec.- Shinya nie zdobył się na odwagę, by spojrzeć mu w oczy, obserwował tylko jego stopy, by wiedzieć, czy nie zbliża się za bardzo. Zwyczajnie się bał, ale to uczucie towarzyszyło mu codziennie, odkąd związał się z gitarzystą, więc zdążył się do niego przyzwyczaić.
-Shin!- Die zaczął ostro, ale zorientował się, że w tej sytuacji krzykiem i agresją nic nie wskóra.
-Ty chyba nic nie rozumiesz! Kocham cię, ale, do cholery jasnej, ile można? Prosiłem, płakałem, wybaczyłem tyle razy. Nie doceniłeś niczego! Skąd mam wiedzieć, czy pewnego pięknego dnia nie postanowisz mnie po prostu zabić?!- Młodszy nie panował już nad emocjami, za każdym słowem krzyczał coraz głośniej, a po policzkach spływały mu strumienie łez.
Postanowił. I miał być konsekwentny. Miał, ale widok Daisuke wcale mu w tym nie pomagał.
Kochał i nienawidził. Kiedyś myślał, że takie rzeczy mają rację bytu tylko w filmach.
-Shinya, przecież wiesz, że nie mógłbym …- Głos Die'a przybrał błagalny ton. Kochał blondyna nad życie, ale nie panował nad swoimi atakami agresji. Był wtedy jak w amoku, a chwilę później wyrzuty sumienia trawiły go od środka. Krzywdził kogoś, na kim zależało mu najbardziej na świecie i nie mógł nic z tym zrobić. Wolałby tysiąckroć bardziej być traktowany tak przez Shina, niż mieć świadomość zadawanego mu bólu.
-Nie mógłbyś?- Spytał Shinya, z totalnym niedowierzaniem w głosie. -Ale bić mnie kiedy ci się spodobało to mogłeś! Nie, Die, za dużo tego wszystkiego. Możesz mnie ze swojego życia wykreślić.- Jakaś jego cząstka tryumfowała. Ta stanowcza i rozsądna szalała z radości, lecz ta przeważająca większość, uczuciowa i aż nazbyt przywiązana do starszego mężczyzny skomlała by został, widziała smutek w oczach Daisuke i lała łzy.
Jak widać Shin nie uznawał demokracji.
-Kocham cię, Die.- Wyszeptał i szybkim krokiem wyszedł z salonu. Po chwili w domu został tylko gitarzysta ze swym zbolałym sercem i niewyobrażalnymi wyrzutami sumienia.
Dlaczego nie prosił by został? Nie płakał, nie błagał na kolanach? Nie zapewniał, że teraz wszystko się zmieni?
Wiedział, że tak miało być, bo i tak nic by się nie zmieniło. Wiedział, że tak będzie lepiej. Tylko dla kogo?

-O, Die, co ty tu robisz?- Spytał Kaoru, gdy zastał młodszego mężczyznę w sali prób na piętnaście minut przed wyznaczonym czasem. Stał przy oknie i palił papierosa.
-Jestem, nie widać?- Odburknął tamten, nawet nie przenosząc wzroku na lidera. Jego spojrzenie utkwione było w obrazie za oknem.
-Stało się coś?- Zainteresował się ciemnowłosy, przyglądając badawczo kumplowi.
-Poczekajmy na resztę.- Odparł Die i zgasił peta w popielniczce.
Kaoru zaniepokoił się nie na żarty. Daisuke chciał rozmawiać ze wszystkimi, był w podłym nastroju, a co najdziwniejsze - przyszedł na próbę jeszcze przed nim. Powód tego musiał być poważniejszy, niż Kao mógł się domyślać, gdyż drugi gitarzysta nie przyszedł do niego zeszłego wieczoru z siatką piwa i nie zalewał doła.
Postanowił jednak cierpliwie czekać, aż rudy sam zechce mówić.

Po krótkim czasie zespół zebrał się w komplecie.
Die stał oparty o parapet, unikając spojrzenia na kogokolwiek. Skupił wzrok na swoich splecionych palcach i odkaszlnął nerwowo.
-Chciałem powiedzieć … Znaczy informuję was, że odchodzę z zespołu.- Cztery pary oczu wbiły się w sylwetkę Daisuke, wyrażając czysty szok.
-Co ty odpierdalasz, Die?- Kaoru jako pierwszy odzyskał rezon. Podszedł do przyjaciela, który dalej nie patrzył na nich i potrząsnął go za ramiona. -To wcale nie jest śmieszne, Andou!
-Co ty nie powiesz, Niikura?- Odciął się drugi, nabierając nieco starych barw. -Teraz to mi możesz naskoczyć.- Dodał, wymijając rozeźlonego lidera. -W czwartek konferencja. Do zobaczenia … Dir en Grey.- Mruknął ironicznym tonem, a w sali rozległ się trzask zamykanych drzwi.
Post Nie 23:29, 27 Sty 2008
 Zobacz profil autora
Bułka
Immortal Madness


Dołączył: 20 Maj 2007
Posty: 2842
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza rogu!

   

Chlip... T_T W internecie powinno być zdecydowanie więcej smutnych ff z udziałem Dir en Grey. Pwwwww! *smarcze* Bardzo ładne, naprawdę. T___T
Post Pon 8:20, 28 Sty 2008
 Zobacz profil autora
Rain
Beautiful the Virgin


Dołączył: 25 Sie 2007
Posty: 948
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

   

Oh no >.<
Poryczałam się nu >.<
Post Pon 10:25, 28 Sty 2008
 Zobacz profil autora
Katsumi
Ningyou


Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 142
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chaos.

   

Część druga, ale nie ostatnia.

-Die! Czekaj!- Usłyszał za sobą głos. Odwrócił się i zobaczył biegnącego Shina, który za moment zatrzymał się tuż przed nim.
-Co Ty robisz? To przeze mnie, tak?- Spytał, uważnie obserwując Daisuke.
-Posłuchaj, Shin. Ja cię o nic nie obwiniam. Tak musiało być i tak jest. Koniec, kropka. I wierz, że jest mi cholernie przykro, ale tylko z tego powodu, że to ja wszystko spieprzyłem. Nie mogę sobie teraz ot tak przychodzić na próby i spotykać się z wami, patrzeć na ciebie, wiedząc, że już nie jesteśmy razem. I proszę was tylko o jedno. Jeśli naprawdę wam na mnie zależało, to grajcie dalej. Zespół był czymś, w co włożyłem połowę życia i chcę, żebyście to kontynuowali, choć już beze mnie.- Die swoim spokojem zaskoczył nie tylko Shinyę, ale też samego siebie. Przez moment miał wrażenie, że urodził się tylko po to, by wypowiedzieć kiedyś te kilka zdań.
-W takim razie ja odejdę. Wiem, ile gra dla ciebie znaczy. Przecież to całe twoje życie, czy ty wiesz co robisz?- Pomimo zapewnień Die'a, Shinya i tak czuł się odpowiedzialny za jego postępowanie. Z drugiej jednak strony był zirytowany lekkomyślnością, jaką niewątpliwie wykazał się gitarzysta. Jak można w takiej sytuacji zachować się tak samolubnie?
-To ty byłeś moim życiem. A trupy nie grają na gitarach. Do czwartku.- Powiedział, obrzucając swojego byłego partnera smutnym spojrzeniem i odszedł. Blondyn miał ochotę miotać się ze złości i rozpaczy, ale zdobył się jedynie na kopnięcie w automat do napojów, który miał w swoim zasięgu.

Die przez trzy dni nie odbierał telefonów, maili, nie przyjmował nikogo w domu. Całkowicie odciął się od świata. Rozmowy na temat przyszłości zespołu musiały się odbyć bez niego. Kaoru obstawał za opcją 'poczekajmy, aż temu debilowi przejdzie'. Kyo był raczej bierny w dyskusji i stwierdził, że poprze większość, sprawiając wrażenie, że losy Dir en Grey ma głęboko gdzieś. Toshiya jęczał, że tak się nie da, że Die powinien się z nimi spotkać i wszystko wyjaśnić. Shinya natomiast przez dłuższy czas przysłuchiwał się tej wymianie zdań, aż w końcu zdobył się na wyrażenie własnego.
-Die nie wróci, to pewne. I niczego nie wyjaśni, bo tego sami według niego powinniście się domyślić. A jeśli chodzi o zespół, to powiedział, że jeśli naprawdę nam na nim zależało, to mamy grać dalej, bo on włożył w zespół wiele pracy i połowę życia.- Przerwał na chwilę obserwując reakcje reszty. Lider siedział w fotelu, chowając twarz w dłonie, Tot miał świeczki w oczach, a Kyo sprawiał wrażenie, jakby był myślami daleko stąd. -Jeśli zdecydujecie, że mamy istnieć dalej, to ja będę grał. Cóż, sam nic nie zdziałam. Decyzja należy do was.- Perkusista spojrzał na pozostałych z nadzieją. Daisuke prosił, a osobie, którą się kocha, nie da się odmówić.
-To jest już nas dwóch.- Stwierdził wokalista. -Tot?
-Głupie pytanie.- Odparł, siląc się na nikły uśmiech. Trójka skierowała wzrok w stronę lidera. Wyglądało na to, że nie był pewny swojej decyzji. Po chwili jednak pokiwał głową.
-Ale nie powstrzymacie mnie jutro od skopania mu dupy.

Daisuke przybył praktycznie w ostatniej chwili, chcąc uniknąć rozmowy z kumplami, a szczególnie Kaoru i Shinyą. Wiedział, że lider jest rozwścieczony, głównie jego egoizmem, bo nawet nie zastanowił się nas tym, co będą czuć inni w tej sytuacji. Die'owi nie wydawało się, by musiał cokolwiek wyjaśniać. Sądził, że inni i tak by go nie zrozumieli, a poza tym cokolwiek by nie powiedzieli, to on i tak nie zostałby w zespole. Dlatego wolał urwać wszelaki kontakt z resztą, przynajmniej do czasu konferencji.
Kiedy przyszedł czas konfrontacji czuł, że za chwilę serce wyskoczy mu z piersi.
Wszedł do małej salki, gdzie odbywały się przygotowania. Kaoru siedział tyłem do niego, więc zostało mu jeszcze kilka sekund życia. Shinya uśmiechnął się do niego lekko, a Tot rzucił się mu na szyję z jękiem, bełkocząc coś o katastrofach i końcu świata. Kyo przyszedł po chwili, posyłając mu tylko przelotne spojrzenie. Lider, gdy już zdał sobie sprawę z obecności drugiego, a raczej byłego gitarzysty, starał się udawać, że go nie widzi.
Właśnie w tym momencie, gdy już odkleił od siebie basistę, Die zdał sobie sprawę, że to się naprawdę kończy. Definitywnie. Nieodwołalnie. Na zawsze.
Widział dystans, który zaczął ich dzielić, więc nawet jeśli jeszcze kiedyś będą mieć ze sobą styczność, to ich relacje nie będą wyglądać tak jak kiedyś. Już zawsze będzie krok za nimi. Będzie tym, który się wyłamał.
Post Nie 19:32, 16 Mar 2008
 Zobacz profil autora
Vix
Prayer


Dołączył: 26 Lip 2007
Posty: 351
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznan

   

Matko przenajświętsza, co Ty zrobiłaś mojemu Die'owi...
Nie lubie takich fików. Szczególnie, gdy nie mam nastroju, gdy chce sie pocieszyc i wpadam na cos takiego.
Nie mówie, ze fik jest zły, bo jest bardzo... ładny.
Ale mi sie nie podobał.
Post Śro 21:32, 19 Mar 2008
 Zobacz profil autora
hide-Otaku
Chirurg


Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 1902
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Yokosuka Kanagawa

   

T_T ale...ale to śliczne TT__TT brak mi słów...
Post Czw 10:25, 20 Mar 2008
 Zobacz profil autora
Kasumi
Murder Toy in the Closet


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Radom XD

   

Śliczne...pisz więcej i wrzucaj nam...
Post Czw 20:16, 20 Mar 2008
 Zobacz profil autora

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Forum Jump:
Skocz do:  

Wszystkie czasy w strefie EET (Europa).
Obecny czas to Czw 2:44, 25 Kwi 2024
  Wyświetl posty z ostatnich:      


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB: © 2001, 2002 phpBB Group
Template created by The Fathom
Based on template of Nick Mahon
Regulamin