forum o j-rocku :: Przegląd tematu - Heroin
Autor Wiadomość
Ichigo
{postrow.L_MINI_POST_ALTWysłany: Nie 23:56, 24 Lut 2008    Temat postu:

Ja też się wzruszyłam. To było naprawde piękne *Q*
LadySchokolate
{postrow.L_MINI_POST_ALTWysłany: Sob 22:59, 23 Lut 2008    Temat postu:

*cieszy się*
To będziemy czekać xD
Hikaru
{postrow.L_MINI_POST_ALTWysłany: Sob 22:05, 23 Lut 2008    Temat postu:

Cieszę się, że się podoba ^^ Jak coś wymyślę, to od razu wrzucę ^^
LadySchokolate
{postrow.L_MINI_POST_ALTWysłany: Sob 20:48, 23 Lut 2008    Temat postu:

*płacze*
To było śliczne...
Buu... ja zawsze płaczę na takich fick'ach...
Ale... piękne było.
Ja chcę jeszcze jakieś!
Hikaru
{postrow.L_MINI_POST_ALTWysłany: Sob 18:59, 23 Lut 2008    Temat postu: Heroin

Hikaru: Dla Nanaki. Kaoru, Toshiya, Shinya. Miało być długie... A wcale nie jest. T.T

„Heroin”


- Jesteś z nim szczęśliwy?
- Nie…
- To dlaczego z nim jesteś?
- Bo go kocham.
- I pozwalasz się tak traktować?
- Uhm… Ale, co ja mogę zrobić?
- Odejdź od niego. Innego wyboru nie masz.
- Shinya, nie odejdę od niego, bo go kocham.
- Ja rozumiem, ale on nie ma prawa traktować cię jak…. Śmiecia! Porozmawiaj z nim, wytłumacz, że nie chcesz być tak traktowany. Postaw mu warunek: albo skończy, albo odejdziesz.
- Spróbuję…
- Obiecujesz?
- Obiecuję…

~*~
Wątpiłem w to. Zawsze bałem się mu czegokolwiek odmówić. On jest silny, a ja słaby. On ma przewagę, ja nie. I co mogę zrobić? Ale… Mimo to, spróbuję.
Raz kozie śmierć.
- Kaoru… - zagaduję, kiedy tylko przekraczam próg jego mieszkania.
- Gdzie byłeś? – rzuca obojętnie, a mnie przechodzą ciarki.
- Odchodzę. – cicho, ale tak, żeby usłyszał.
- Gdzie byłeś? – powtarza, lustrując mnie wzrokiem od stóp do głów. Boję się.
- Odchodzę. – tym razem głośniej, bardziej stanowczo.
- Nie dasz rady. – uśmiecha się krzywo – Za bardzo mnie kochasz. – podchodzi. Cofam się odruchowo. Ma rację. Za bardzo go kocham…
- Kaoru… Odchodzę… To koniec… Nie będę już twoją zabawką…! – podnoszę głos. Zaczynam krzyczeć.
- Myślałem, ze przy tobie będę szczęśliwy, bezpieczny! A ty mnie zawiod… - zamykasz moje usta pocałunkiem. Czułym. I głaszczesz po policzku.
- Przepraszam. Już nie będę. Obiecuję. – szepczesz.
Przestań! Nie przepraszaj! Nie obiecuj!
- Ja ciebie też… Za bardzo kocham… - nie mów tego! I nie patrz tak na mnie, błagam…
Nie wytrzymam. Kolana mi miękną, wtulam się w ciebie. A ty znowu gładzisz moje plecy, ciągniesz mnie do sypialni.
- Nie chcę… - wyrywam się. Chcesz znowu mnie objąć, wymijam cię.
- Powiedziałem, że nie chcę. – kręci mi się w głowie. Ledwo stoję na nogach.
- Chodź. Raz dwa. – wyciągasz w moją stronę dłoń. Chcę ją chwycić… Ale tego nie zrobię.
Kłamiesz. Jestem tylko zabawką dla ciebie. Niczym więcej. Koniec.
Odwracam się i czym prędzej opuszczam twoje mieszkanie. Już tutaj nie wrócę… Na pewno…

~*~
- Zrobiłem to.
- To bardzo dobrze.
- Chyba… Dziwnie się czuję. Już mi go brakuje…
- Przyzwyczaiłeś się do jego obecności, dlatego. Teraz będzie lepiej, zaufaj mi. Herbaty?
- Tak, poproszę. Mam nadzieję, że będzie lepiej.
- Ale, wiesz? Jestem z ciebie dumny. Nie jesteś wcale taki słaby. Gdybyś był słaby, to byś teraz siedział u niego i dalej robił za jego zabawkę. Jesteś silny, Toshiya.
- Nie… Cały czas mam wrażenie, że do niego wrócę…
- Nie wrócisz. Nie martw się o to. Już ja o to zadbam…
~*~
Kiedy Shinya mnie objął poczułem się inaczej, niż przy Kaoru. Lepiej. Bezpieczniej. Poczułem się... Głupie to, ale poczułem się kochany.

~*~
- Ignoruj jego zaczepki. Zainteresuj czymś innym. – powiedział, kiedy wchodziliśmy do studia. Był już Kyo i Die… Ale Kaoru nie było. Zacząłem się denerwować, dłonie mi się spociły. Wsunąłem je w kieszenie. Spokojnie, Toshiya… Nie denerwuj się…
Drzwi się otworzyły, podskoczyłem jak oparzony.
Odwróciłem się.
- Kaoru… - podszedłem do niego. Nie ogolony, nie uczesany, byle jak ubrany. Miał worki pod zapuchniętymi oczami… Płakał? Nie… On nie płacze… Ale, kiedy dotknąłem jego policzka… Był mokry. Jednak płakał…
Kaoru płakał…
Objął mnie mocno.
- Przepraszam… - szepnął na ucho – Tak na prawdę… To ja cię za bardzo kocham… To ja nie mogę bez ciebie normalnie funkcjonować… Przepraszam…
- Już… Już dobrze… - ostrożnie pogłaskałem go po włosach.
Nie zostawię go…
Nie umiem…
Przepraszam, Shinya. Uzależniłem się od niego. Zupełnie… Tak, jak narkoman od heroiny.

Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group