Forum forum o j-rocku Strona Główna
FAQ Profil Szukaj Użytkownicy
Grupy

Prywatne Wiadomości

Rejestracja Zaloguj
Galerie
Under moon
Zobacz poprzedni temat | Zobacz następny temat >

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
forum o j-rocku > Fan Arty, Fan Ficki czyli wszystko co nasze

Autor Wiadomość
Shadow
Psychiatra


Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 3430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z chaosu

Under moon    

Niech to szlag. To miało być na sobotę, ale biorąc pod uwagę fakt, że PEWNA OSOBA *patrzy znacząco na Nanaki* jest w niemocy twórczej… (albo była, jak chciałam, żeby mi pomogła ) Spadło na mnie trochę więcej, niż się na początku spodziewałam i nie wyrobiłam się mimo zarwania kilku nocy i pisana wszędzie, w tym także w wannie i na lekcji matematyki (ryzykując życiem) ><" Tym bardziej, że to pierwszy tego typu fick, który napisałam. I już z samego faktu jego ukończenia jestem dumna, o.
Pairing: Juka x Hizaki ; Kamijo x Kaya

Spóźnione wszystkiego najlepszego, Nemezis-chan <3 Dedykowane przede wszystkim Tobie. No i całej reszcie osób, które w trakcie pisania męczyłam / które mnie męczyły (*znowu patrzy w stronę Nanaki i ucieka przed Inco*) na gg
*

Drzwi pokoju Teru nie były zamknięte i łatwo ustąpiły, gdy Juka nacisnął klamkę. Tak jak się spodziewał, w środku siedzieli pozostali członkowie zespołu. Nie było tylko Hizakiego. A panująca atmosfera nie należała do radosnych.
Juka przeszedł przez pokój i zajął miejsce na łóżku, obok Teru. Gitarzysta spojrzał na niego bez specjalnego zainteresowania, nie przerywając rozmowy.
- Nie było wcale tak źle – powiedział z właściwym sobie optymizmem.
- Było źle – odparł z naciskiem Yuu. Siedział na podłodze, opierając się o kaloryfer. – Było tragicznie.
Teru wzruszył ramionami, nie mogąc zaprzeczyć. Stojący przy oknie Bikei nie odezwał się w ogóle. Wypuszczał przez uchyloną szybę dym z kolejnego wypalanego papierosa, wpatrzony gdzieś w światła rozciągającego się wokół hotelu miasta. Nagoya. Tutaj miało się odbyć pierwsze po przerwie spowodowanej pracą na innymi projektami live Hizaki grace project. Odbyć odbyło, ale wyglądało zupełnie inaczej, niż się tego spodziewali.
- Gdzie jest Hizaki? – spytał Juka, przerywając nieznośną ciszę, która zapanowała po słowach basisty.
Pozostali wymienili ponure spojrzenia.
- A idź – prychnął Yuu. – Ten nadal swoje. Daję słowo, do niego czasem jak grochem o ścianę, nic sobie nie da wytłumaczyć...
- To jego zespół, to normalne, że się martwi…
- Martwienie swoją drogą. Bo widzisz, on nadal twierdzi, że to przez niego tak wyszło.
- Ale to…
- Głupie, wiem. Wszyscy byliśmy zdenerwowani, każdy z nas mógł się pomylić. Ale on wie swoje – Yuu przewrócił oczami. – Zamknął się u siebie i nie wpuszcza nikogo.
- Martwię się o niego – szepnął Teru. – Nie wyglądał najlepiej.
- Taak, jest okropnie przybity. Słuchaj, Juka, może ty byś do niego poszedł, co? Chyba tobie otworzy. Porozmawiaj z nim, może mu przejdzie, w końcu musi…
Juka westchnął.
- No dobra. Idę, jeśli naprawdę nie chce nikogo widzieć, to trudno, wrócę.
Yuu skinął głową.
I tak bym do niego poszedł, pomyślał Juka. Właściwie to nawet dobrze, że Yuu to zaproponował. Nie wyjdzie na to, że jest… No właśnie, jest…?

***

Jest druga w nocy. O tej porze większość normalnych ludzi jest pogrążona w głębokim śnie. Ale Kaya nie mógł zasnąć.
Leżał na łóżku, nagi, przykryty tylko pościelą zarzuconą na niego przez wychodzącego z pokoju Kamijo. Długie włosy rozsypały się po poduszce, jedną dłoń zacisnął na brzegu kołdry. Bez większego zainteresowania patrzył na dogasający płomień stojącej przy łóżku świecy i długie cienie rzucane przez sprzęty znajdujące się w pokoju. Co jakiś czas, gdy za oknem przejeżdżał samochód, światła reflektorów rozjaśniały sypialnie oślepiająco białym blaskiem. Panowała praktycznie niczym nie przerywana cisza.
Odwrócił wzrok w stronę drzwi, kiedy na progu pojawił się Kamijo. Zdążył już zarzucić na siebie szlafrok, rozpuszczone włosy opadały mu aż do pasa. Opierał się o framugę, z papierosem w dłoni, wpatrując się w Kayę w milczeniu.
A jednak jeszcze wrócił.
- Bardzo boli? – spytał cicho, podchodząc do Kayi i siadając na brzegu łóżka.
- Trochę.
Kamijo skinął lekko głową. Przez chwilę patrzyli na siebie bez słowa, po czym Kaya wrócił do wpatrywania się w świecę.
Zero zobowiązań, tylko seks. Właśnie tak miało to wyglądać i tego się trzymali. Nikt inny o tym nie wiedział, bo o czym tu mówić? W towarzystwie zachowywali się zupełnie normalnie, nikt niczego nie podejrzewał. Ich spotkania były nieregularne i spontaniczne. Kamijo przychodził do Kayi, albo zabierał go do siebie, a po wszystkim zazwyczaj wychodził. Nie było miejsca na wątpliwość i wyrzuty sumienia – przecież obaj właśnie tego chcieli i wielokrotnie sami to sobie powtarzali.
Tylko może z czasem Kamijo zaczął przychodzić częściej i coraz rzadziej wychodził od razu. Może Kaya częściej odczuwał nutę zawodu, gdy Kamijo się nie zjawił. I może czasem wolałby po prostu leżeć w jego ramionach, niż się z nim kochać.
Obaj jednak starali się nie zwracać na to uwagi. Umowa to umowa.

***

Wokalista ruszył korytarzem, układając sobie w głowie to wszystko, co powie Hizakiemu. Nawet, jeśli będzie musiał to wykrzyczeć, dobijając się do jego drzwi. W końcu ustąpi i go wpuści. Na pewno.
Zanim się obejrzał, stanął przed jego pokojem. Zapukał, ale nikt nie odpowiedział. Nacisnął klamkę. Zamknięte. No tak, to było do przewidzenia. No to jeszcze raz.
- Hizaki!
Cisza.
- Hizaki, to ja, Juka! Wpuść mnie, musimy porozmawiać.
Nadal brak reakcji.
- Jeśli myślisz, że sobie pójdę, to grubo się mylisz! Otwórz te drzwi, chcę ci coś powiedzieć!
I wciąż nic.
- Och, daj spokój! To głupie. Tak nie można. Proszę cię, wpuść mnie! I tak nie mam zamiaru się stąd ruszać. Będę tu stał, dopóki tego nie zrobisz. Albo wywalę w końcu te drzwi i będziemy musieli za to płacić... No daj spokój, otwórz! Hizaki! Hizaki, otwórz drzwi!
Trochę to trwało, ale że Juka za nic nie miał zamiaru ustąpić, w końcu po drugiej stronie rozległy się szybkie kroki, zgrzytnął klucz w zamku i, jakby po chwili wahania, drzwi się otworzyły i stanął w nich Hizaki.
- O co ci chodzi? Chcę zostać sam.
- Chyba śnisz! – prychnął ze złością Juka i, nie czekając na zaproszenie, wszedł do środka, wymijając go w progu.
Spodziewał się co najmniej lekkiego oburzenia ze strony gitarzysty, ale nie nastąpiło nic, co mogłoby na nie wskazywać. Hizaki tylko zamknął za nim drzwi.
Świeciła się jedynie mała lampka stojąca na szafce nocnej, więc w pokoju panował półmrok. Pościel na łóżku była pomięta, jakby przed chwilą ktoś na niej leżał. Obok stała nie rozpakowana torba z rzeczami Hizakiego. Oprócz tego pokój nie nosił najmniejszych śladów użytkowania.
Juka odwrócił się w stronę gitarzysty.
Stał oparty o ścianę, obejmując dłońmi ramiona, ze spuszczoną głową. Włosy miał potargane, na twarzy rozmazane resztki makijażu, oczy zaczerwienione od płaczu. Rezygnacja biła z całej jego sylwetki, a Juce nagle przeszła cała rosnąca w miarę upływu czasu spędzonego pod drzwiami chęć do sprawienia mu porządnej reprymendy. I układana mowa mająca na celu przemówić mu do rozsądku też gdzieś zniknęła. Właściwie to nie wiedział za bardzo, co robić. Rzadko bywał z nim sam na sam i jeszcze nigdy nie w takiej sytuacji. A na widok Hizakiego w takim stanie serce mu się krajało.
- Hej – szepnął łagodnie, podchodząc do niego i próbując zajrzeć mu w oczy. Ten jednak uparcie odwracał głowę. Juka westchnął. – Chodź, pomogę ci doprowadzić się do porządku.
Wziął go za rękę, prowadząc w stronę łazienki. Poszedł za nim niechętnie, ale bez protestów. Zmrużył oczy, kiedy ostre światło jarzeniówek rozjaśniło małe pomieszczenie. Posadzony na brzegu wanny obojętnie poddawał się wszystkim zabiegom Juki, delikatnie usuwającym tusz z jego policzków i wyjmującym z włosów zaplątane w nie spinki.
- No, teraz jest lepiej.
Nie odpowiedział. Nawet na niego nie patrzył.
- Wracajmy do pokoju.

***
- Wróć lepiej do środka.
Kamijo wyszedł na balkon. Stanął z jedną dłonią na klamce drzwi, obserwując Kayę. Opierał się o balustradę, z głową uniesioną w górę i w ogóle nie zareagował na jego słowa. Kamijo w kilku krokach znalazł się przy nim. Delikatnie przesunął dłońmi po jego ramionach, zgarniając włosy na jedną stronę.
- Wracaj do pokoju, bo się przeziębisz – powiedział, pochylając się nad nim.
Kaya nie odpowiedział. Tylko lekko odchylił głowę, opierając się o jego ramię.
- Zobacz, jakie gwiazdy – szepnął po chwili ciszy. – I księżyc, tam... Masz stąd piękny widok.
Kamijo pokiwał głową, obejmując go rękoma w pasie.
- Co nie zmienia faktu, że jest za zimno, żeby tak tu stać.
- Nie jest mi zimno.
- Ale i tak wolałbym, żebyś wrócił ze mną do domu – Kamijo spojrzał na niego znacząco. – Jak będzie cieplej, to wtedy co innego, ale teraz… Teraz i tak mamy chyba ciekawsze zajęcia.
- Na przykład?
- Pokaże ci, jak już wejdziemy – mruknął Kamijo, ciągnąc go spowrotem w stronę jasno oświetlonych pokoi.

***

Puścił go przodem, zostając jeszcze na chwile, żeby pozbierać rzeczy i zgasić światło. Kiedy wszedł do pokoju, Hizaki siedział na łóżku, przecierając oczy.
Juka wziął głęboki oddech, po czym zdecydowanym krokiem podszedł do niego, ujął jego twarz w dłonie, unosząc ją do góry i zmuszając go tym samym, żeby na niego spojrzał.
- Posłuchaj, to naprawdę nie była twoja wina i nikt nie ma do ciebie żalu, ani…
- Ale ja… - odezwał się pierwszy raz, od kiedy otworzył Juce drzwi, ale wokalista nie pozwolił mu skończyć.
- No nie, przestań! Nawet nic takiego się nie stało…
- Stało się! Gdybym nie… Nie, czekaj, daj mi powiedzieć! Gdybym nie zaczął w złym momencie, wszystko…
- Wtedy machnąłby się ktoś inny! Po prostu mieliśmy za dużą przerwę, to normalne…
- W takim razie powinienem…
- Tak, powinniśmy, my wszyscy, nie tylko ty, więcej ćwiczyć przed tym live. My o tym doskonale wiemy – odparł Juka, siląc się na spokój. – Ale tego nie zrobiliśmy. Trudno, stało się. Już teraz nic na to nie poradzisz – widząc, że nie próbuje już odwrócić wzroku, puścił go i usiadł przed nim, opierając się tylko jedną ręką o jego kolano. – Ale nie możesz tak się tym przejmować. To tylko jeden koncert, będzie ich jeszcze wiele, a o tym nikt nie będzie pamiętał, sam zobaczysz. Przećwiczymy to wszystko jeszcze raz i następnym razem... Hej, dlaczego płaczesz?
- Nie, ja po prostu… Och…
Hizaki zsunął się z łóżka, zasłaniając usta dłonią. Opadł obok Juki, który natychmiast objął go i przyciągnął lekko bliżej siebie.
Wstrzymał oddech, czując, jak niespodziewanie mocno wtula się w niego, chowając twarz w jego szyi. Czuł jego usta w okolicy swojego obojczyka, włosy łaskotały go w policzek. Nagle zrobiło mu się dziwnie gorąco. Chciał go jakoś pocieszyć, ale nie mógł teraz ufać własnemu głosowi, więc tylko gładził go po głowie drżącą dłonią. Cieszył się, że Hizaki nie może przynajmniej zobaczyć jego twarzy, która bez wątpienia przybrała barwę dojrzałego pomidora.
Trwali dłuższą chwilę w tej pozycji i Juka nadal próbował jakoś nad sobą zapanować. Odetchnął głęboko, za wszelką cenę starając się nie myśleć o tym, o czym myśleć nie powinien. Nie tutaj, nie teraz, czując przy sobie ciepłe ciało gitarzysty i jego już nieco spokojniejszy oddech na swojej szyi. Właśnie, spokój, musi być spokojny…
- No już, wszystko będzie dobrze – szepnął.
Mijały kolejne minuty. W końcu Hizaki westchnął cicho, odsuwając się od Juki i opierając plecami o brzeg łóżka. Wokalista poczuł z jednej strony ulgę, a z drugiej zawód, że to się już skończyło.
- Dziękuję ci…
- Nie ma za co – Juka uśmiechnął się do niego, patrząc, jak ociera oczy i odgarnia włosy z twarzy. – Ale już późno, powinieneś się położyć, musimy wstać dosłownie za kilka godzin…
- Nie idź jeszcze…
- Zostanę i poczekam, aż zaśniesz, jeśli chcesz – wyciągnął rękę i pomógł mu wstać. Po chwili patrzył, jak układa się na łóżku, nadal jednak nie spuszczając z niego wzroku. Juka zawahał się, po czym klęknął obok, jeszcze raz przesuwając dłonią po jego włosach. Pocałował go delikatnie w policzek, ale nie odważył się na nic więcej, więc cofnął się, siadając na podłodze. Ujął jego dłoń w swoją, czując, jak lekko zaciska na niej palce.
- Dobranoc…
- Dobranoc.


***

Było już blisko świtu, kiedy Kamijo się obudził. Z niezadowoleniem stwierdził, że Kaya najwyraźniej znowu gdzieś poszedł, bo nie było go obok. Przewrócił się na drugi bok i wtulił twarz w poduszkę, starając się zasnąć i czekając, aż tamten wróci. Nie wracał jednak, i, co więcej, Kamijo nie słyszał niczego, co mogłoby wskazywać na to, że w ogóle jest w domu. No ale gdzie miałby iść o tej porze?
Poleżał jeszcze chwilę , ale w końcu, co prawda nieco niechętnie, wstał, zarzucił szlafrok na ramiona i poszedł sprawdzić, gdzie podział się Kaya.
Znalazł go w salonie. Siedział przy oknie, opatulony w koc, z głową opartą na zwiniętej w pięść dłoni.
- Dlaczego nie śpisz?
- Nie mogę zasnąć.
- Nadal? – Kamijo usiadł obok. – Coś się stało? Dziwnie się dzisiaj zachowujesz.
- Nie, nic.
- Przecież widzę…
- Nic mi nie jest, naprawdę. Nie przejmuj się.
Kamijo pokręcił głową.
- W ogóle nie umiesz kłamać.
Nie odpowiedział. Wbił wzrok w podłogę, nawijając na palec kosmyk włosów. Zapanowało długie milczenie.
Kamijo omiótł wzrokiem pokój. Robiło się coraz jaśniej, w chłodnym świetle poranka wyraźnie było widać prawie wszystkie przedmioty. Jeszcze trochę, a będzie się dało odczytać tytuły stojących na półce książek.
Wstał, jakby nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Przeszedł przez salon, machinalnie przesuwając dłonią po ich grzbietach. Kaya nadal się nie odzywał.
Kamijo odwrócił się z powrotem w jego stronę, podziwiając wręcz idealny profil rysujący się na tle okna. Podszedł do niego, opierając się o parapet, zaraz obok jego splecionych dłoni.
- Powiedz, o co chodzi.
Podniósł głowę, patrząc na niego niepewnie.
- No?
- Ja tylko… - urwał, biorąc głęboki oddech. – Bo… Powiedz mi, tu nadal chodzi tylko o seks, tak?
Kamijo przez chwilę patrzył na niego bez słowa. Potem powoli wypuścił powietrze, przenosząc wzrok na własne dłonie.
- Chyba czeka nas teraz poważna rozmowa.

***

Juka otworzył oczy.
Pierwsze, co go zdziwiło, to fakt, że leżał na podłodze. Z niejakim trudem zidentyfikował miejsce, w którym się znajdował jako hotelowy pokój. Zmarszczył brwi, próbując dociec, dlaczego śpi pod łóżkiem, a nie na nim. Czyżby spadł? Po chwili jednak powróciły do niego wspomnienia z poprzedniego dnia. Westchnął. Chyba trochę za długo siedział przy śpiącym Hizakim.
Rozejrzał się w poszukiwaniu tego, co go obudziło. I znalazł dosyć szybko.
Para dużych, ciemnych oczu wpatrywała się w niego znad brzegu łóżka.
- Ee… Która godzina? – Juka wybrał jedyne bezpieczne pytanie, jakie przyszło mu do głowy.
- Dochodzi szósta. Mamy jeszcze godzinę do wyjścia.
Wokalista z trudem podniósł się z podłogi. Spał tylko kilka godzin, trzy czy cztery, a wszystko bolało go tak, jak gdyby spędził na podłodze co najmniej dwanaście.
Hizaki także już wstał. Wyglądał zdecydowanie lepiej, niż poprzedniego dnia, chociaż sprawiał wrażenie lekko niewyspanego. No, nic dziwnego.
- Kawa? – spytał z uśmiechem.
Juka skinął głową, tłumiąc ziewnięcie. Odprowadził go wzrokiem, gdy zniknął w kuchni. Usiadł na brzegu łóżka, trąc oczy i starając się jakoś rozbudzić.
Hizaki wrócił po chwili, ostrożnie niosąc dwie filiżanki. Podał mu jedną, a sam usiadł z drugą na podłodze, opierając się o nogi Juki.
Pili w milczeniu, chyba jeszcze za bardzo zaspani, żeby rozmawiać. Dopiero kiedy odstawili puste filiżanki, Hizaki odezwał się pierwszy.
- Dzięki za wczoraj. I w ogóle, z wszystko.
- Nie ma za co – Juka usiadł obok niego na podłodze. – Przecież to nic takiego.
- Ależ jest za co! Gdybyś nie przyszedł… Ja… - zawahał się.
- Och, dajmy temu spokój – Juka machnął ręką. – To był po prostu zły dzień i… i w ogóle… - ton jego głosu stracił na pewności, gdy Hizaki znalazł się nagle jakoś bliżej, patrząc mu uważnie w oczy.
- Taak – powiedział cicho. – Tylko zły dzień.
Ich twarze dzieliło od siebie teraz zaledwie kilka centymetrów. Juce momentalnie odechciało mu się spać, kiedy oddech Hizakiego owionął jego usta. Serce tłukło mu się w piersi tak, aż miał wrażenie, że wyskoczy. Wyciągnął rękę, odgarniając mu włosy z twarzy. Przymknął oczy, kiedy Juka przechylił się w jego stronę, ostatecznie pokonując dzielący ich dystans i, jeszcze trochę niepewnie, całując w usta. Hizaki nie protestował. Zarzucił mu ręce na szyję, przylegając do niego i oddając pocałunek.
Jakże pięknie wyglądał z zaróżowionymi policzkami i potarganymi włosami, kiedy odsunęli się od siebie, z trudem łapiąc oddech. Patrzył na niego przez chwilę błyszczącymi oczami, zanim ponownie przysunął się bliżej, przytulając do niego mocno. Położył głowę na ramieniu Juki, przepuszczając między palcami kosmyki jego włosów. Wokalista pocałował go w czubek głowy, głaszcząc po plecach.
Długo siedzieli w milczeniu. Dopóty, dopóki reszta zespołu nie zaczęła dobijać się do drzwi, krzycząc coś o busie podjeżdżającym za dziesięć minut.
A Juka chyba dawno nie był tak szczęśliwy jak wtedy, kiedy patrzył, jak Hizaki w panice biegnie w stronę łazienki, rzucając mu jeszcze przez ramię przelotny uśmiech.

***

Druga w nocy.
Kaya przymknął oczy, czując dłoń Kamijo czule gładzącą go po policzku. Pochylił się nad nim, całując w usta. Westchnął, obejmując go jedną ręką i nie pozwalając się odsunąć. Położył się obok, wplątując jedną dłoń w jego włosy, drugą przesuwając po biodrze. Oderwali się od siebie po dłuższej chwili, żeby złapać oddech i na chwilę zastygli bez ruchu, tylko patrząc sobie w oczy, zanim Kamijo znowu przyciągnął go do siebie. Przytulił policzek do jego twarzy, zamykając w objęciach i szepcząc mu coś do ucha. Kaya odpowiedział uśmiechem.
Bez względu na wszystko…

***

…nigdy go nie opuści.
Był tego całkowicie pewien, patrząc na Hizakiego pogrążonego w głębokim, spokojnym śnie. A przynajmniej sprawiającego takie wrażenie, bo kiedy Juka schylił się nad nim, całując w nieosłonięte ramię, otworzył oczy.
- Hm?
- Nic, nic. Śpij spokojnie.




*
Specjalne podziękowania dla:
- Inco, bez której nadal męczyłabym się nad tytułem xD"
- Nanaki, za inspirację do pierwszej sceny z Kamijo i Kayą…

A poza tym:
- Kamijo i Kayi za przytulanie się na backstage Yellow_Light_Colorz_PDT_03
- i Hizakiego, za tamten wpis na blogu, robiący za kolejną inspirację ^^"

No i całej reszcie, za wszystko.


Ostatnio zmieniony przez Shadow dnia Wto 16:13, 01 Kwi 2008, w całości zmieniany 3 razy
Post Pon 22:47, 31 Mar 2008
 Zobacz profil autora
Bułka
Immortal Madness


Dołączył: 20 Maj 2007
Posty: 2842
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zza rogu!

   

Tyle się naczekałam i w końcu..! Prześliczne *w* Fragment z Kayą najbardziej mi się podoba, to bolało. *przytula Kayę* T_T Ale doskonale wiesz, że wolałabym.. więcej tegoo~~ Jak Kaya traci dziewictwo i nieopisany ból rozrywa go od środka, och, och wszystko w najdrobniejszych szczegółach! *WWW* I rozdziawiona buzia, jak u Syu na tym live, nioch nioch.. <33
Teraz nie zasnę Yellow_Light_Colorz_PDT_03'
Post Pon 23:10, 31 Mar 2008
 Zobacz profil autora
yapi
Crimson Star


Dołączył: 21 Cze 2007
Posty: 1646
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod kiecki Hizakiego

   

To było śliczne *_____* Cioicu Shadow, piękne, cudowne, ta wizja Hizakiego i w ogóle zakończenie... jeszcze *______*
Post Wto 15:13, 01 Kwi 2008
 Zobacz profil autora
Nemezis
Prison


Dołączył: 26 Cze 2007
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

   

(ojej, tak dawno tu nie zaglądałam, że już nie pamiętam nawet, jaki mam avatar ^^")

Życzenia z dedykacją takiego tekstu mogłyby być spóźnione nawet o rok xD

Chyba się nie zdziwisz, jak powiem, że mi się podobało? I to tak bardzo, bardzo *^^* To połączenie wątków z dwoma paringami, każdy z nieco inną postacią miłości, za to każdy kończący się happy endem. Kocham Cię za to normalnie ^.^ Poza tym sam dobór bohaterów od razu podbił moje serce ^^

Pięknie po prostu <3
Post Wto 19:07, 01 Kwi 2008
 Zobacz profil autora
Prinzessin von Dunkelheit
Black Cherry


Dołączył: 11 Kwi 2007
Posty: 1299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

   

quote:
Originally posted by Nemezis
Poza tym sam dobór bohaterów od razu podbił moje serce ^^

O taaaak... zwłaszcza sceny z Hizakim czytałem autentycznie z zapartych tchem xD
Post Pon 8:36, 07 Kwi 2008
 Zobacz profil autora

Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Forum Jump:
Skocz do:  

Wszystkie czasy w strefie EET (Europa).
Obecny czas to Pią 12:34, 26 Kwi 2024
  Wyświetl posty z ostatnich:      


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB: © 2001, 2002 phpBB Group
Template created by The Fathom
Based on template of Nick Mahon
Regulamin